Samsa z dynią, czyli pierożki pieczone

Dzisiejszym daniem żegnam się z tegorocznym Festiwalem Dyni. Na weekend przyjeżdża tato, więc to on przejmie pałeczkę gotowania. Poza tym A. stanowczo zabrania mi blogowania w weekendy (choć może jutro uda się jeszcze coś przemycić ;), jakobym poświęcała na to zbyt wiele należnego mu czasu. Nie oznacza to oczywiście końca sezonu dyniowego, przez następne dwa-trzy tygodnie znajdziecie u mnie jeszcze kilka dyniowych przepisów - paru rzeczy chcę jeszcze spróbować (m.in. zupy-kremu z dyni z szałwią i kruszonką z ciasteczek amaretti).

Wracając do przepisu: wiedziałam, że go przyrządzę, gdy tylko otworzyłam Wysokie Obcasy 16 października 2010 roku :). Przepis na samsy, czyli uzbeckie pieczone pierożki, podała Agnieszka Kręglicka. Cały, dość ciekawy artykuł o paru przysmakach kuchni Uzbekistanu znajdziecie
tutaj.

Efekt końcowy jest pyszny: kruche, mocno maślane, cienkie ciasto wypełnione po brzegi mieszanką dyni (Agnieszka podaje piżmową, widać łatwiej o taką w Uzbekistanie niż w Polsce :) i cebuli (użyłam cebuli czosnkowej) - myślę, że dość dobrze pasowałby tu też dodatek słodkiego ziemniaka, ale to myśl na przyszłość :).

SAMSA Z DYNIĄ
ok. 40 sztuk

ciasto
500g mąki pszennej
150g masła
100g kwaśnej, tłustej śmietany - u mnie 18%
2 jajka
szczypta soli
nadzienie
dynia obrana i grubo starta
- waga utartego miąższu to około 1kg
cebula grubo posiekana
(połowa tego co dyni, czyli około 500g)
kumin
- dodałam 1 i 1/2 łyżeczki
cukier
- dodałam 2 łyżeczki
chilli
- dodałam chilli w płatkach, niecałą łyżeczkę
sól, pieprz

ciasto
Zimne masło pokrój na kawałki i wrzuć do miski z mąką, dodaj sól i rozdrobnij w palcach, aż uzyskasz kruszonkę. Jajka roztrzep ze śmietaną, wlej do mąki i wyrób elastyczne ciasto. Jeśli jest za mokre, dodaj mąki, jeśli za twarde - śmietany. Podziel ciasto na dwie części, zawiń w folię i chłódź w lodówce przez 1/2 godziny lub dłużej.

nadzienie
Na oliwie usmaż cebulę, dodaj przyprawy. Jeśli dynia puściła sok po utarciu, odciśnij. Wymieszaj smażoną cebulę z surową dynią.

Ciasto wyciągnij z lodówki. Każdą kulę ciasta uformuj w wałek o średnicy 4 cm, pokrój na równe kopytka. Z każdego ponownie uformuj kulkę. Kulki rozwałkuj na cienki placuszki, na środku których rozłóż trochę nadzienia (ok. 1 łyżki, ja na tym etapie ponownie odciskałam nadmiar płynu), trzy brzegi połącz tak, by skleiły się w znak Mercedesa :). Na spodzie samsa ma być trójkątem. Czubek każdej samsy posmaruj roztrzepanym żółtkiem i posyp grubo mielonym pieprzem (myślę, że czarnuszka byłaby jeszcze lepsza).

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Pierogi ułóż na blasze do pieczenia wyłożonej pergaminem i piecz przez 40 minut, aż się zarumienią. Podawaj na ciepło (podałam z jogurtem wymieszanym z miętą i solą).

Wnętrze takiego upieczonego pierożka wygląda następująco:

Przy okazji lepienia pierogów stwierdzam, że nie dane mi będzie nigdy zostać szefem kuchni i zdobyć chociaż jednej gwiazdki Michelina :). Powtarzalność, czyli jeden z wymogów, strasznie u mnie kuleje: każda, dosłownie każda ulepiona przeze mnie samsa ma inny kształt i wielkość. I tak jest u mnie ze wszystkim: zdolności manualnych brak, powtarzalności brak, własnej restauracji też brak :).

Smacznego!

8 komentarze:

Amber pisze...

Widziałam je w Wysokich Obcasach i zamierzam zrobić.
U Ciebie świetnie się prezentują.
Pozdrawiam.

Unknown pisze...

A ja myślę, że na tej pozornej nieudolności można zbudować swoją niepowtarzalność.Jak płatki śniegu - każdy niby identyczny a niepowtarzalny. Jak ludzki odcisk.
Czułość na własne niedociągnięcia i samokrytyka to motor do dążenia do doskonałości.
Wydaje mi się, że to masz...
pozdrawiam

Usagi pisze...

Mmmm, już czuję ten smak. A może pozwolisz mi podkraść te pierożki do listopadowej Pierogarni?

Pozdrawiam serdecznie

Arvén pisze...

I dobrze, że każda jest inna!
A wyglądają fantastycznie i chętnie bym się takimi poczęstowała ;)

Karmel-itka pisze...

mają wdzięczne kształty, piękny kolor. są niezwykłe, a nadzienie urzeka.

Bea pisze...

Bardzo ciekawa propozycja! I jak slicznie zlepione te pierozki! Nawet jesli - wg Ciebie - nie sa one jednakowe, to dla mnie sa naprawde urocze! :)

Pozdrawiam serdezcnie!

Iv pisze...

Dziękuje bardzo wszystkim, którzy wierzą w połączenie mnie i Michelina :). Mało to jednak realne, posiadanie restauracji wydaje mi się harówką, która odbiera radość jedzenia i gotowania, odpuszczę więc ten etap kariery :).

Bareyo jeśli chodzi o gotowanie jest we mnie przede wszystkim dużo pokory, prawie nigdy nie jestem w 100% zadowolona z rezultatu i wierzę, że można coś zrobić lepiej. Z drugiej strony boli mnie, gdy płacę gdzieś za jedzenie, a ono nie jest lepsze niż w domu. Dlatego jednak częściej gotuję sama.

Usagi to nie mój przepis, nie musisz mnie pytać :). Ale będzie mi miło, że u mnie je wypatrzyłaś, to fajna propozycja na jesień (pamiętaj o czarnuszce, która wg mnie pasowałaby tu lepiej niż pieprz).

Waniliowa Chmurka pisze...

Telepatia?
Dziś upiekłam, planowałam ze dwa tygodnie.

Ps: Pokazałaś nam na zdjęciach piękne, niemal identyczne jak u Pani Agnieszki w WO.

Pps: Ja też jestem na bakier z odtwarzaniem takich samych kształtów, każdy pierożek, każde ciasteczko ma u Mnie zawsze! inny kształ.. minimalnie ale zawsze.
Uważam to jednak (już teraz) za zaletę:))
Pozdrawiam

Blog Widget by LinkWithin