WBD After Party - Szwajcarki od Ali

W tym roku, ponieważ piekę bardzo mało pieczywa, postanowiłam zrobić coś w ramach After Hours Party. Z licznych propozycji WBD wybrałam Szwajcarki, które 16 października prezentowała u siebie Ala. Przepis oryginalny znajdziecie tutaj, a wersję spolszczoną także na forum cincin. Trzymałam się nieco bardziej oryginału, zmieniając jedynie mąki. Języki z ciasta chlebowego bardzo mocno założyłam na bochenki, tak by całość dobrze trzymała formę, przez co nie musiałam odstawiać ich do wyrastania w koszu, a chlebki utrzymały swój mocno trójkątny kształt. Ciasto wyrastało po prostu na drewnianej desce (nie polecam zimnego blatu o tej porze roku).

Szwajacarki tej wielkości to coś pomiędzy dużą bułką (no dobra, bardzo dużą bułką :), a małym chlebem. Miąższ jest bardzo miękki, a skórka niezwykle chrupiąca. Coś innego, ciekawego, a zarazem prostego w przygotowaniu (ciasto bardzo łatwo się wyrabia, jest zwarte i plastyczne), na pewno uda się nawet najbardziej początkującym. Polecam!

SZWAJCARKI
2 sztuki
World Bread Day 2012 - After Hours Party
zaczyn
150g wody
96g mąki pszennej chlebowej
18g mąki pszennej pełnoziarnistej
38g mąki pszennej
1g świeżych drożdży
ciasto chlebowe
zaczyn
150g wody
6g świeżych drożdży
200g mąki pszennej chlebowej
36g mąki pszennej pełnoziarnistej
84g mąki pszennej
4g słodu piekarskiego - użyłam 1 łyżeczki cukru trzcinowego
12 soli 

zaczyn
Wszystkie składniki zaczynu wymieszaj ze sobą (np. w litrowym słoiku). Przykryj i odstaw na 2 godziny w temperaturze pokojowej. Następnie wstaw do lodówki na 8-16 godzin, wyciągnij na 2 godziny przed wyrabianiem chleba.

ciasto chlebowe
Wodę wymieszaj z drożdżami, następnie dodaj zaczyn, mąki oraz słód/cukier. Wyrabiaj przez 6-10 minut (Kitchen Aidem na prędkości 2 lub rękoma) do uzyskania gładkiego ciasta. Pod koniec wyrabiania wmieszaj sól. Z ciasta uformuj kulę, przykryj ściereczką i odstaw na 20 minut. Następnie ciasto podziel na 2 części, ponownie uformuj 2 kule, przykryj ściereczką i odstaw na 10 minut. 

Za pomocą wałka obu kulom ciasta zrób 3 'języki', posmaruj je oliwą lub olejem, a następnie załóż je na siebie (mocniej, jak u mnie lub luźniej, jak w oryginale), Całość oprósz mąką, przykryj ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 60-90 minut.


Piekarnik rozgrzej do 230-240 stopni.

Oba chlebki piecz z parą na rozgrzanym kamieniu przez 35 minut (jeśli zbyt mocno się rumienią pod koniec pieczenia przykryj luźno folią aluminiową).


U zorry zwróćcie uwagę także na Bread Baking Day. W tym miesiącu tematem jest pieczywo nocne. Mnie kuszą zawijańce pomarańczowe.

Smacznego!

Ciasto z musem gruszkowym

Gdy patrzę teraz na zdjęcia tego ciasta i przypominam sobie jego smak myśli uciekają mi od razu w kierunku Sylwestra. Tegoroczny nie zapowiada się jakoś szczególnie ciekawie, chyba że ktoś zaprosi nas na imprezę z dziećmi :), myślę więc, że 31 grudnia zrobimy sobie jeszcze raz takie ciasto.
 
Pisałam Wam już chyba wiele razy, że wypieki z książki Dana Leparda Short & Sweet. The Best of Home Baking. są niemalże pewniakiem. Można je robić dla gości bez wcześniejszego wypróbowania. Tak było i tym razem choć z lekkim kłopotem. Ciasto z dodatkiem mąki kukurydzianej (nazywane przez Dana biszkoptem) wyszło mi bardzo niskie, upiekłam je więc jeszcze raz. Potem spojrzałam na zdjęcie (tych w książce jest niewiele i wstępnie przeoczyłam) i takie ma być :). Po prostu po słowie biszkopt spodziewałam się czegoś innego. To ciasto ciekawe, dość ciężkie, inne przez mąkę kukurydzianą. Można je wypróbować, pasuje tu. Spokojnie można też upiec niewysoki biszkopt własny lub (co zrobię następnym razem) biszkopt mocno czekoladowy. Mus gruszkowy jest dość rzadki, miałam obawy czy się zetnie, zwłaszcza, że użyłam głownie dostępnej w Polsce żelatyny w proszku. Ale jak widać wyszło idealnie. Polecam to ciasto na jesienne wieczory (oraz poranki, popołudnia i noce :).

CIASTO Z MUSEM GRUSZKOWYM
tortownica 23cm
 
ciasto*
5 dużych żółtek
1 duże jajko
25g cukru
75g mąki
2 łyżki mąki kukurydzianej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
mus gruszkowy
700g słodkich, miękkich gruszek (polecane konferencje i takich użyłam)
400ml szampana, cava lub białego wina**
250g cukru
3 duże lub 6 małych listków żelatyny (lub 3 łyżeczki żelatyny w proszku)***
50ml ciepłej wody
250g mascarpone
150ml śmietanki 30%
dodatkowo: cukier puder do posypania
 
Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Spód tortownicy wyłóż papierem do pieczenia.
 
ciasto
Żółtka oraz całe jajko utrzyj z cukrem na kremową masę. Przesiej mąkę, mąkę kukurydzianą oraz proszek do pieczenia. Całość delikatnie wymieszaj. Ciasto przełóż do przygotowanej formy, wyrównaj i wstaw do piekarnika na 20 minut. Ostudź, wyciągnij z tortownicy.

Przygotuj tortownicę do ponownego użycia. Tym razem boki wyłóż paskiem pergaminu, tak by mus nie przylgnął do obręczy.
 
mus gruszkowo-szampanowy/winny
Gruszki obierz, pokrój na ćwiartki, usuń gniazda nasienne. Szampan/wino wymieszaj z 75g cukru, dodaj gruszki. Gotuj pod przykryciem na małym ogniu, aż owoce zmiękną (około 20 minut). Odcedź, płyn przelej ponownie do garnka i gotuj, aż całość zredukuje się do 100ml. Gruszki wraz z winem utrzyj blenderem na puree, odstaw aż niemal całkowicie ostygnie.
 
Żelatynę namocz*** w 50ml ciepłej wody, poczekaj aż zmięknie. Następnie utrzyj żelatynę z wodą z puree gruszkowym oraz pozostałym (175g) cukrem. Kiedy całość całkowicie ostygnie za pomocą miksera dokładnie wmieszaj mascarpone. Śmietankę ubij, po czym delikatnie dodaj do powstałej masy.
 
Ciasto przekrój horyzontalnie na pół (otrzymasz dwa bardzo cienkie kawałki). Jeden kawałek połóż na spodzie przygotowanej tortownicy, zalej musem (na tym etapie będzie jeszcze półpłynny), na wierzch połóż drugą połówkę ciasta. Całość szczelnie przykryj i wstaw do lodówki na 4-6 godzin lub na całą noc.
 
Przed podaniem ciasto wyciągnij z tortownicy i posyp cukrem pudrem.
 
 
* Do tego ciasta można upiec także swój ulubiony, może nieco bardziej puszysty biszkopt, byle nie za wysoki. Myślę, że biszkopt mocno czekoladowy także pięknie by tu pasował.
** W masie wino jest dobrze wyczuwalne (smak, a nie alkohol :), dlatego polecam użyć ulubionego lub tego nieco lepszej jakości niż do codziennego gotowania. Ja użyłam ulubionego włoskiego wina musującego i ciasto naprawdę miało aromat tego akurat wina.
*** Jeśli używasz żelatyny w proszku użyj nieco mniej wody: 30-35ml. Żelatynę w proszku po namoczeniu należy rozpuścić w kąpieli wodnej, a później, jeszcze gorącą, stopniowo dodawać do musu gruszkowego.
**** Do wersji bezalkoholowej (właściwie ta jest już bezalkoholowa, ponieważ alkohol wyparował podczas gotowania :), czyli bez smaku winnego, można użyć soku gruszkowego lub soku z białych winogron.

Smacznego!

Na ostatnią chwilę: zupa dyniowa z wanilią

Tegoroczny Festiwal Dyni, chociaż wydłużony, nie miał za bardzo szansy na duży udział z mojej strony. Przepisów wyszperanych mam mnóstwo, ale tak naprawdę dopiero wczoraj kupiłam dynię (zdobyłam też piżmową, która leży i czeka). Dziś, na ostatnią chwilę, zrobiłam ektremalnie prostą i szybką zupę, aby chociaż tym jednym daniem pojawić się u Bei: jak rok wczęsniej i dwa lata wcześniej (i tyle, dla mnie ten rok jest trzeci :). Nie lubię dyni na słodko, ale  ta zupa wbrew pozorom słodka nie jest. Może i mało ambitnie, ale polecam, powinna smakować też dzieciom.
 
DYNIOWA ZUPA WANILIOWA
2 porcje

750g dyni
2 łyżki oliwy z oliwek
1 szalotka
ok. 500ml wody lub bulionu warzywnego
1/2 laski wanili
2 łyżeczki cukru
sól, pieprz
śmietanka 30%

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Obierz i oczyść dynię, pokrój ją w plasterki, skrop łyżką oliwy z oliwek, a następnie piecz w piekarniku przez 25-40 minut, aż dynia będzie miękka. Z upieczonej dyni ściągnij skórkę i pokrój ją w kostkę.
 
Szalotkę drobno posiekaj i zeszklij na pozostałej oliwie w małym garnku. Dodaj dynię, całość zalej wodą lub bulionem, tak by płyn przykrył warzywo. Dodaj nasionka oraz łupinkę z 1/2 wanilii. Gotuj pod przykryciem na małym ogniu przez 5-10 minut. Wyciągnij łupinkę, całość zmiksuj, następnie dodaj cukier oraz sól i pieprz do smaku.
 
Podawaj ze ubitą śmietanką (u mnie bez cukru).

Smacznego!

Ps. Dodatkowo dziś zupełnie nie szło mi gotowanie. Właśnie włożyłam do lodówki ciasto, którego płynna konsystencja nie ma szans zamienić się w krem (ale łudzę się :) .Trzeba będzie zrobić jutro szybką szarlotkę, dobrze że kupiłam jabłka :). Alu nastawiłam zaczyn na szwajcarki. Z nadzieją, że jutro jednak będzie lepiej mi szło.

Kasztanowe gnocchi

Chleb na ostatni Światowy Dzień Chleba upiekłam, ponieważ zostało mi pół woreczka mąki kasztanowej. Wybór był więc prosty. I choć wiem, że mąka kasztanowa nie wszystkim będzie smakować, ja ją uwielbiam. Jest coraz łatwiej dostępna, nie kosztuje już tak dużo jak kiedyś, więc warto skorzystać. Przepis na gnocchi kasztanowe pochodzi z książki Two Gready Italians Eat Italy, którą kupiłam po tym, jak obejrzałam program (według mnie świetny). Polecam, zwłaszcza, że to takie jesienne kolory :).

GNOCCHI KASZTANOWE
4-6 porcji
 
500g ziemniaków
250g mąki kasztanowej
50g mąki pszennej
1 łyżeczka soli
2 jajka
 
Ziemniaki obierz, ugotuj, osusz, a następnie utrzyj na puree. Umieść w dużej misce i wyrób z pozstałymi składnikami, aż otrzymasz gładkie ciasto. Podziel na 8-10 części, z każej uformuj cienki wałek (na obsypanym mąką blacie), który pokrój na 2 cm kawałki. Na każdym gnocchi odbij wzór za pomocą widelca.
 
W dużym rondlu doprowadź do wrzenia osoloną wodę. Partiami gotuj gnocchi do momentu, aż kluski wypłyną na powierzchnię. Wyciągnij za pomocą łyżki cedzakowej. Podawaj z ulubionym sosem (w orygninale masło 100g + szałwia 6 listków) oraz parmezanem.
 
U mnie rydzami usmażonymi w dużej ilości masła z oliwą, pietruszką oraz pini, jako że wtedy miałam akurat dużo grzybów :).
 
 Smacznego!

Podróże kulinarne tuczą!

Niestety ciągle nie mam czasu zamieścić obiecanego przepisu na kolejne wykorzystanie mąki kasztanowej. Dziś więc krótko ze zdjęciem kasztanów w tle. Między pracą a pracą byłam na krótkich wakacjach z A.: w Stambule, gdzie żywiliśmy się głównie na ulicy. A na tureckiej ulicy kupić można wszystko. I tak: oczywiście kebaby, kasztany, kukurydze, moje ukochane tureckie obwarzanki, kanapki z rybą smażoną, małże.... I setki, setki innych rzeczy. A także wspaniały Targ Korzenny, który zapełnił 15 kilo mojej walizki i zafundował mi na lotnisku w Balicach kontrolę celną. Dla chętnych ułamek zdjęć na Facebooku


Przepisy wkrótce. Może nawet coś z dynią się uda (dwie książki o kuchni tureckiej przywiozłam i jest w nich przepis na zupę), choć w tym roku bardzo, bardzo mało ku mojemu smutkowi, gdy patrzę jak dyniowo jest teraz w Internecie.

Pozdrawiam!

Światowy Dzień Chleba 2012

O tym, że dziś mamy siódmą edycję Światowego Dnia Chleba dowiedziałam się wczoraj. Piekłam więc w nocy, ponieważ to święto, którego przecież nie można przegapić. Zdecydowałam się na chleb kasztanowy wyszperany na forum cincin. Zamiast mąki orkiszowej użyłam jednak pszennej. Przyznam, że nie jestem z tego wypieku w pełni zadowolona, chleb opadł po włożeniu do piekarnika, jest trochę za bardzo zbity. Oczywiście to nie wina przepisu :) tylko mojego rozleniwienia - bardzo, bardzo dawno nie piekłam już pieczywa. Niestety nie miałam już czasu na plan B, jest więc ten. Siódma, szczęśliwa edycja ;).

W smaku to fajne, lekko słodkie pieczywo. Jeśli kiedykolwiek, do czegokolwiek używaliście mąki kasztanowej to możecie sobie łatwo wyobrazić smak tego bochenka. Chleb idealny do słodkich dodatków, miodów, czy jak piszą na forum do gruszki z gorgonzolą :). Ciasto wyrabia się łatwo, jest proste i szybkie w przygotowaniu. Polecam.

World Bread Day 2012 - 7th edition! Bake loaf of bread on October 16 and blog about it!
CHLEB Z MĄKĄ KASZTANOWĄ

1 bochenek
 
150g mąki kasztanowej
500g mąki pszennej chlebowej (w oryginale orkiszowa 1050)
15g soli
15g drożdży świeżych lub 7g drożdży instant
400ml letniej wody
2 łyżki orzeszków pini
 
Drożdże rozpuść w 50ml letniej wody. Mąkę pszenną i kasztanową wymieszaj, 2-3 łyżki dodaj do wody z drożdżami. Odstaw do czasu, w którym drożdże zaczną pracować.
 
Dodaj pozostałą mąkę oraz wodę. Zagnieć ciasto, dodaj sól, a następnie wyrabiaj przez około 10 minut, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Przykryj wilgotną ściereczką i odstaw na 90 minut.
 
Orzeszki pini lekko upraż na suchej patelni. Wyrośnięte ciasto ponownie zagnieć z przygotowanymi orzeszkami, uformuj bochenek (okrągły lub podłużny), przełóż do kosza i odstaw do ponownego wyrośnięcia na 60 minut.
 
Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. Wyrośnięty chleb lekko natnij, piecz na kamieniu przez 30 minut, następnie zmniejsz temperaturę do 175 stopni i dopiekaj kolejne 15-20 minut.
 
Po upieczeniu przełóż na kratkę do całkowitego ostudzenia.
 
Smacznego!

Czekoladowy sernik z gruszkami w winie

Dziś bardzo specjalny sernik, niemalże tort sernikowy. Przepis autorski z bloga Cioccolato Gatto. I chociaż trzeba zacząć go przygotowywać już 2 dni wcześniej, tak naprawdę nie jest czasochłonny, ani trudny do zrobienia. Za to bardzo, bardzo (ekstremalnie wręcz) elegancki. Polecam i pozwalam sobie skopiować przepis. Lekkie zmiany: wytrawne wino, 4 jajka, mniej polewy. Myślę, że i bez mascarpone się uda, jeśli akurat nie macie użyjcie sera z dużego wiaderka.
 
SERNIK CZEKOLADOWY Z GRUSZKAMI W WINIE
tortownica 20-23cm
 
gruszki
5-6  twardych gruszek (w zależności od wielkości formy)
2 łyżki cukru trzcinowego
przyprawy: laska cynamonu, kilka goździków, ziaren kardamonu i czarnego pieprzu
mała pomarańcza
butelka czerwonego wytrawnego wina
spód
150g ciasteczek oreo
50g roztopionego masła
masa serowa
750g twarogu, zmielonego 2-3krotnie
250g sera mascarpone
200g gorzkiej czekolady
200g cukru 
4 jajka
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej (opcjonalnie)
2 łyżeczki gorzkiego kakao
polewa
50g czekolady
2 łyżki wina (pozostałego z gotowania gruszek)
2 łyżki śmietanki 30%

gruszki
Gruszki najlepiej przygotuj dzień wcześniej (czyli tak naprawdę 2 dni przed imprezą :), by nabrały ładnego koloru i aromatu. Owoce obierz ze skórki. Do wysokiego garnka wlej wino, dodaj przyprawy, pomarańczę pokrojoną na ćwiartki i cukier. Do ciepłego wina włóż gruszki tak by płyn całe je zakrywał, podgrzewaj ok. 30-40 minut, aż nabiorą koloru i nieco zmiękną (nie mogą się rozgotować! - ja gotowałam dłużej 60 minut, ale na naprawdę minimalnym ogniu). Gruszki ostudź w winie, potem przykryj i schowaj do lodówki najlepiej na całą noc lub dłużej.

spód
Piekarnik rozgrzej do 170 stopni. Dno totownicy 20-23cm wyłóż krążkiem papieru do pieczenia. Z ciastek usuń krem, a następnie pokrusz je w blenderze, dodaj masło i wymieszaj. Przesyp do tortownicy i dociśnij do dna. Podpiecz 5-10 minut, ostudź.
 
masa serowa
Na najniższą półkę piekarnika połóż naczynie z gorącą wodą. Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej. Do misy miksera przełóż zmielony twaróg, mascarpone i cukier. Miksuj na wolnych obrotach, aż się połączą, a cukier rozpuści się. Następnie dodaj kolejno (po jednym) jajka, po czym wlej czekoladę. Jeśli masa jest rzadka dodaj mąkę ziemniaczaną (pominęłam). Na końcu wmieszaj kakao. 
 
Masę serową przelej na ostudzony spód. Ułóż gruszki (przytnij odrobinę spód - na równo, by ładnie stały) Piecz 10 minut w 170 stopniach, następnie zmniejsz temperaturę do 125 stopni i dopiekaj przez 50-60 minut, aż sernik się zetnie. Ostudzić w lekko uchylonym piekarniku, a następnie odstaw na kilka godzin do lodówki.
 
polewa
Przed podaniem w kąpieli wodnej przygotuj polewę ze wszystkich składników. 
 
Kilka uwag :). Sernik piekłam w wysokiej formie 20cm  i powtórzę radę Viridianki: jeśli nie masz wysokiej tortownicy użyj tej o większej średnicy - masy serowej jest tu naprawdę dużo.
 
Sernik jest bardzo efektywny. I choć dzięki swojej kremowej konsystencji mało sernikowy, to bardzie wywintny pieczony mus, naprawdę warto go zrobić na specjalną okazję. Lepiej dla większej ilości gości, mokre gruszki nie wiążą dobrze ciasta i dobrze rozkroić go od razu w całości.
 
Na pewno jeszcze powtórzę, dla specjalnych gości, jeśli takowi się znajdą. Ten zjedliśmy na zebraniu w pracy :)

Smacznego!

Karmelizowane ciasto francuskie. Kremówka 2.

Tak to już chyba jest, że rzeczy które piekę najczęściej nie udaje się sfotografować, więc i  nie umieszczam ich na blogu. Ten sam los spotkał kremówkę, która jest obecnie jedyną obowiązującą wersją kremówki i jeszcze długo nią pozostanie. Zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy kupiłam książkę Pastry Pierre'a Herme (niestety obecnie mam do tej książki nieco więcej zastrzeżeń niż na początku) i postanowiłam zrobić Mille-Feuille. Niestety nie wyszedł mi krem. A że miałam już przygotowane ciasto francuskie skarmelizowałam je jak w oryginalnym przepisie i dodałam krem kremówkowy wyszperany kiedyś u Liski (zawsze się udaje). I tak, choć nieco później znów podjęłam nieudaną próbę zrobienia Mille-Feuille z przepisu Pierre'a, pozostałam przy kremówce, którą Wam bardzo gorąco polecam. Przygotowuje ją bardzo, bardzo często, właściwie to tylko taka nieco podkręcona klasyka, nie powinna więc zrazić żadnego miłośnika tego wypieku. I właśnie taką kremówką zakończyłam w tym roku sezon grillowy.

KREMÓWKA 2
blacha 20x30 lub nieco większa 
 
masa maślana
250g masła o temperaturze pokojowej
100g mąki pszennej
ciasto
100g wody
1/2 łyżeczki octu z białego wina
1 łyżeczka soli
235g mąki pszennej
75g masła, roztopionego i ostudzonego
50g cukru
30g cukru pudru
krem budyniowy 
1 litr mleka
120g mąki
5 żółtek

200-225g cukru
nasiona z 1 laski wanilii
dodatkowo: cukier puder po posypania

masa maślana
250g masła utrzyj do puszystej konsystencji, dodaj 100g mąki, zagnieć, uformuj  płaski prostokąt, zawiń w folię spożywczą i włóż do lodówki na 1 godzinę.
 
ciasto
W misce wymieszaj wodę, ocet i sól. Dodaj roztopione masło, a następnie mąkę. Zagnieć gładkie ciasto, owiń w folię spożywczą i włóż do lodówki na 1 godzinę.
 
Ciasto wyciągnij z lodówki, oprósz mąką i rozwałkuj w prostokąt dwa razy większy niż ten z masy maślanej (o grubości mniej więcej 1 cm). Masę maślaną połóż na środku rozwałkowanego ciasta. Złóż boki ciasta ponad masłem, formując kopertę. Delikatnie rozwałkuj w długi prostokąt. Rozwałkowane ciasto złóż: jeden bok przełóż do połowy, następnie dołącz do niego drugi bok, a całość złóż jeszcze raz na pół (jakbyś zamykał/a książkę). Całość owiń folią spożywczą i wstaw do lodówki na 1 godzinę. Całość powtórz jeszcze 2 razy. Po ostatnim złożeniu (i odczekaniu od 30 minut do 24 godzin) ciasto przekrój na pół i rozwałkuj w 2 prostokąty, większe co najmniej o 1,5cm z każdej strony niż blaszka, w której później ułożysz kremówkę.
 
Piekarnik rozgrzej do 150 stopni z termoobiegiem (bez grzałki górnej) lub do 180 stopni (tradycyjne pieczenie).
 
Prostokąty ciasta ułóż na 2 blachach wyłożonych pergaminem. Oba ponakłuwaj lekko widelcem, posyp cukrem i wstaw do piekarnika na około 40 minut. /Jeśli pieczesz tradycyjnie z włączoną grzałką dolną i górną musisz ciasto zamienić kilka razy miejscami, aby oba kawałki równomiernie zarumieniły się. Przy termoobiegu nie jest to konieczne./
 
Upieczone ciasto wyciągnij z piekarnika. Zwiększ temperaturę do 230 stopni, upewnij się, że grzałka górna grzeje. 

Oba kawałki ciasta odwróć "do góry nogami" na czysty pergamin i ponownie połóż na blachach do pieczenia. Jeden kawałek oprósz dokładnie połową cukru pudru. Wstaw do piekarnika na drugi poziom od góry (lub pod samą grzałkę, zależy od pieca). Piecz przez 5-7 minut, aż cukier skarmelizuje się - trzeba bardzo mocno pilnować, aby karmel się nie przypalił. Ciasto zawsze przypali się nieco po bokach, ale one są i tak do odcięcia. Należy jednak wyciągnąć ciasto od razu z piekarnika jeśli cukier zaczyna przypalać się głębiej. 
Wyciągnij pierwszy i tą samą metoda upiecz drugi fragment ciasta.
 
krem budyniowy 
2 szklanki zimnego mleka rozmieszaj z mąką i żółtkami. Pozostałe mleko zagotuj z cukrem i wanilią (wraz z łupinkami), a następnie przelej przez sito. Ponownie podstaw na ogniu i do wrzącego mleka wlej to zimną mieszankę z mąką. Mieszając ugotuj budyń. Przestudź całkowicie.

Ciasto dotnij do przygotowanej formy, ułóż jeden kawałek na dnie karmelizowaną stroną do góry, następnie przełóż kremem. Na wierzchu połóż drugi kawałek ciasta, karmelizowaną stroną w dół. Całość szczelnie przykryj, odstaw w chłodne miejsce.

Przed podaniem posyp cukrem pudrem.

Przy tego typu cieście francuskim nie ma o wiele więcej pracy, należy jednak bardzo uważać, aby karmel nie spalił się - konieczne jest więc stanie przy szybie piekarnika :). Mi osobiście odpowiada też pieczenie w niższej temperaturze, jak tutaj. W każdym razie polecam. Do Pierre'a może jeszcze wrócę, zdjęcia w książce są piękne, szkoda tylko, że nie wszystko się udaje. A może to umiejętności mi brak? ;)

Smacznego!

Zupa dyniowa z tymiankiem i kurkami

Zupa dyniowa z najnowszego Sweet Paul Magazine (autorstwo: Ewa Ostoja-Helczyńska). Pierwsza z wielu zup z dyni w tym roku. W planach jeszcze wersja z zieloną herbatą czy też z gęstym sosem Porto, nie wiem co pierwsze... I wiele, wiele innych, jako że coraz więcej ich widzę w Internecie i skrupulatnie zapisuje :)

DYNIOWA ZUPA Z TYMIANKIEM I KURKAMI
4 porcje

3 ząbki czosnku
2 szalotki
450g dynii (waga bez skóry i pestek)
2-3 łyżki oliwy z oliwek
2 szklanki bulionu warzywnego
1 łyżeczka listków obdartych z tymianku
sól, pieprz
1 łyżeczka posiekanej natki pietruszki
20 kurek, umytych i przepołowionych - spokojnie można użyć więcej, a nawet wiele więcej :)
dodatkowo nieco tymianku
kwaśna śmietana do smaku

Czosnek i szalotki drobno posiekaj, podsmaż w 1 łyżce oliwy. Dynię pokrój w grubą kostkę, dodaj do rondla, zalej bulionem i gotuj przez około 20 minut, aż dynia zmięknie. Dodaj tymianek, dopraw solą i pieprzem. Całość zmiksuj blenderem, a następnie przetrzyj przez sitko. Kurki podsmaż na oliwie z oliwek z tymiankiem oraz solą i pieprzem. Zupę podgrzej, przelej do miseczek, dodaj kurki i śmietanę. Podawaj od razu.

Smacznego!

Sernikobrownie z malinami

Sernikobrownie z malinami Nigelli było już chyba na wszystkich blogach :). Ja przepis znalazłam na Cooking for Seven, skonfrontowałam z komentarzami także w innych miejcach i oczywiście zrobiłam. Trochę na pożegnanie sezonu malinowego. Zima będzie mało malinowa: żadnych malin nie zamroziłam, nie zrobiłam dżemu malinowego ani linzer cookies z przepisu Pierre'a Herme (mimo, że kupiłam foremki!), nie usmażyłam 3-dniowej konfitury do herbaty. Trudno. To była ciężka końcówka sierpnia i początek września. Jeśli podliczyć ostatnie 3 tygodnie swoje dziecko widziałam właściwie tylko w ostatni weekend i może jeszcze przez kilka godzin. Kolejne 3 tygodnie nie zapowiadają się luźniej. Mnogość pracy zarówno cieszy, jak i martwi. Dziękuje w tym miejscu Tomkowi, który zrobił nam 10 litrów soku malinowego na zimę. To za dużo :), ale spróbujemy podołać.
 
SERNIKOBROWNIE Z MALINAMI
forma 20cmx30cm
 
100g mąki, przesianej
300g cukru
200g miękkiego masła
200g gorzkiej czekolady (im lepszej jakości tym lepsze będzie ciasto)
400-500g serka śmietankowego lub sera z wiaderka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
5 jajek o temperaturze pokojowej
szczypta soli
150-200g malin (mogą być mrożone) lub innych owoców sezonowych
 
Piekarnik rozgrzej do 175 stopni. Formę posmaruj masłem i wyłóż pegraminem.
 
masa czekoladowa
Czekoladę roztop w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce, odstaw do ostudzenia.
Masło utrzyj z 200g cukru na gładką masę. Ciągle ucierając kolejno dodaj 3 jajka, tak by całkowicie połączyły się z masą maślaną. Dodaj roztopioną czekoladę, a następnie delikatnie wmieszaj przesianą mąkę oraz szczyptę soli.
 
masa serowa
Ser utrzyj z pozostałym cukrem (100g) na puszystą masę. Ciągle ucierając dodaj 2 jajka, a na końcu ekstrakt waniliowy.
 
2/3 masy czekoladowej przełóż do przygotowanej formy, wyrównaj. Na wierzchu rozłóż równomiernie masę serową. Za pomocą łyżki wyłóż kleksy z pozostałej masy czekoladowej, a następnie trzonkiem zrób 'esy-floresy'. Na cieście rozłóż owoce, lekko dociśnij.
 
Piecz przez 45-50 minut, a następnie wyciągnij z piekarnika i pozostaw w formie do ostudzenia na kilka godzin (najlepiej na całą noc). Pokrój w kwadraty.
 
 
Ciasto polecam bardzo gorąco. A. mówi, że po 2 dniach to brownie było jeszcze lepsze (gdzie ja byłam na drugi dzień, że nie miałam okazji spróbować, naprawdę już nie pamiętam :). Poza tym jest bardzo szybkie i proste do wykonania. Nową książkę Nigelli już zamówiłam, tak samo jak wiele, wiele innych - jesień obfituje w nowości! Czekam. Po 7 października trochę luźniejsze dni. A w trzecim tygodniu następnego miesiąca czeka mnie pasjonująca kulinarna podróż :).

A już niedługo znajdziecie tutaj naprawdę wspaniały, nieco bardziej wykwintny przepis :). Kto nie przyjechał w sobotę na pożegnanie sezonu grillowego niech już żałuje!
 
Smacznego!

Rukola z gillowaną papryką, cebulą i fetą

Ponieważ pogoda sprzyja ciągle grillowaniu, dziś szybka i prosta w przygotowaniu sałatka. Warzywa można ugrillować jako pierwsze, przed pozostałymi daniami. W ten sposób otrzymamy aromatyczną, lekko ciepłą sałatkę, która naprawdę pasuje do wszystkiego. Poza sezonem oczywiście należy się wspomóc piekarnikiem lub patelnią grillową. Przepis z książki Weber's Complete Barbecue Book.

SAŁATKA Z RUKOLI, GRILLOWANEJ PAPRYKI, CEBULI I FETY
6 porcji
 
vinaigrette
4 łyżki oliwy extra virgin
2 łyżki octu z czerwonego wina
1/2 łyżki drobno posiekanego czosnku
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki pieprzu
sałatka
2 czerwone cebule, pokrojone w 1cm plastry
2 duże czerwone papryki
350g rukoli
65g orzechów włoskich, uprażonych
125g sera feta, pokruszonego
 
Grill rozgrzej do temperatury między 180 a 230 stopni.
 
Zmieszaj ze sobą składniki sosu, aż uzyskasz mętną emulsję.
 
Krążki cebuli lekko posmaruj oliwą. Grilluj cebulę i paprykę na środku grilla. Cebula powinna zrobić się miękka (8-12 minut), a skórka papryki niemalże całkowicie szczernieć (12-15 minut). Zdejmij warzywa z ognia, odstaw na chwilę. Następnie zdejmij skórkę z papryki i pokrój ją na kawałki lub w paski. Umieść paprykę i cebulę w misce, dodaj 2 łyżki gotowego sosu, wymieszaj. Rukolę wymieszaj z pozostałym vinaigrettem, dodaj warzywa, orzechy oraz ser feta. Całość poniewanie zamieszaj, podawaj od razu. 
 
Smacznego!

Naany z patelni

Abyście nie pomyśleli, że zapominam o kuchni indyjskiej (ciągle jestem z nią myślami), dziś kolejny przepis na Naany i na najlepszy chyba domowy sposób ich wyrobu. Naany z patelni to kolejna rzecz jaką zrobiłam z książki Dana Leparda Short & Sweet. The Best of Home Baking., która powoli staje się pozycją awaryjną w mojej bibliotece. Kiedy nie mam pomysłu lub czasu zawsze po nią sięgam, ponieważ wszystko się z niej udaje i dobrze smakuje. Przepisy są poprawne, nieskomplikowane, proste i z łatwo dostępnych składników. A sposób na smażenie naanów na suchej patelni jest najlepszym, co mnie w kuchni spotkało od dawien dawna. Na pewno tak samo usmażę też naany z mojego ulubionego przepisu, wymaga on jednak o wiele więcej pracy i czasu. Poniżej naprawdę dobra i szybka alternatywa.

NAAN Z PATELNI
6 sztuk


100ml zimnego mleka
125g jogurtu naturalnego
50ml wrzącej wody
1 łyżeczka suszonych lub 10g świeżych drożdży
300g mąki pszennej
50g mąki pszennej pełnoziarnistej
3/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
opcjonalnie: oliwa czosnkowo (zmiażdżony ząbek czosnku w odrobinie oliwy), kmin rzymski lub czarnuszka do posypania

Mleko połącz z jogurtem oraz wodą, dodaj drożdże, mieszaj, aż się rozpuszczą. Dodaj obie mąki, sól i cukier. Zagnieć krótko, aż wszystkie składniki dokładnie połączą się. Ciasto będzie ciągle bardzo lepkie. Całość przełóż do miski, przykryj i odstaw na 30 minut. Po tym czasie ponownie lekko zagnieć ciasto, przykryj i zostaw do wyrośnięcia na kolejną 1 godzinę.

Wyrośnięte ciasto przełóż na omączony blat, odgazuj i podziel na 6 części. Każdą z części uformuj w kulkę, odstaw. Bardzo mocno rozgrzej dużą patelnię o grubym dnie, następnie zmniejsz ogień na  średni (u mnie 6 w 9-stopniowej skali). Po kolei rozwałkuj każdy kawałek ciasta w cienki placek. Smaż na suchej patelni przez 2-3 minuty, aż chlebek cały pokryje się wysokimi bąbelkami, a od spodu zabrązowi się. Następnie odwróć i smaż jeszcze przez chwilę z drugiej strony. Od razu po upieczeniu naany można posmarować oliwą czosnkową i posypać wybraną przyprawą.

Naan po 3 minutach, gotowy do przewrócenia:

Spód po przewróceniu:

Naany robiłam w kuchni przy okazji ostatniego grilla. Zaniosłam je do A. i powiedziałam: najdroższy.... zrób mi ładne zdjęcia Naanów, muszę jeszcze przygotować sałatkę. I wyszło tak.... (najlepsze jakie znalazłam na karcie aparatu, z pięknym widokiem na roślinność wyłaniającą się z naszego tarasu):


Smacznego!

Calzone z leśnymi grzybami i szpinakiem

Calzone z grzybami Jamiego Olivera chciałam robić już rok temu.. i dwa lata temu... i w końcu udało się. Wybrałam się nawet na grzyby ryzykując, że będzie to mój ostatni posiłek :), ale o 15 w pobliskim lesie znalazłam już tylko kurki. Pożyczyłam więc trochę podgrzybków i rydzy (pierwsze w tym sezonie) od wujka, połączyłam je z kurkami i zmobilizowałam się. Przepis jest doskonały i na pewno zachwyci każdego miłośnika grzybów. Polecam Wam także ciasto na pizzę i sos według Jamiego, choć oczywiście możecie użyć swoich ulubionych/sprawdzonych przpisów, a wykorzystać jedynie farsz.

CALZONE Z LEŚNYMI GRZYBAMI I SZPINAKIEM
4 duże sztuki

1 x ciasto na pizzę według przepisu Jamiego Olivera (tutaj)
1 x sos do pizzy (200ml) Gennaro Contaldo (tutaj)
2 łyżki oliwy z oliwek
500 mieszanych grzybów leśnych, pokrojonych
4 ząbki czosnku, pokrojone w cienkie plasterki
4 gałązki tymianku
50g masła
300g liści szpinaku, umytych i poszarpanych na kawałki
2 x 125g dobrej mozzarelli, pokrojonej na małe kawałki

Przygotuj ciasto na pizzę oraz sos. Piekarnik z kamieniem lub blachą na najniższym poziomie rozgrzej do 250 stopni.

farsz
Na dużej patelni rozgrzej oliwę z oliwek, dodaj grzyby, a po chwili czosnek i listki odarte z tymianku. Dopraw solą i pieprzem. Smaż, aż grzyby zmiękną. Wrzuć masło, wymieszaj, a następnie wlej sos pomidorowy. Gotuj przez kilka minut, aż sos nieco odparuje, po czym stopniowo dadwaj liście szpinaku. Gotuj przez 2-3 minuty, aż liście "zwiędną". Odstaw.

4 kawałki ciasta rozwałkuj w okręgi. Na połowie każdego okręgu rozłóż nadzienie, posyp mozzarellą, po czym każdy okrąg złóż na pół formując calzone. Zawiń i zlep dokładnie brzegi.

Piecz (najprawodopodobniej po 2, ponieważ więcej ciężko będzie zmieścić w piekarniku :) przez około 10 minut, aż ciasto mocno się zarumieni. Podawaj od razu.


W tym roku grzybów jest dużo. W tym roku też po raz pierwszy zauważyłam, że współmieszkańcy naszej wioski chodzą w pobliżu na grzyby (a może to byli jacyś przyjezdni turyści?). Pierwszy raz zdarzyło mi się widzieć tak ogołocony las. Dalej niż 45 minut spacerem już nie chciało mi się iść. Inna sprawa, że tak mocno zarośniętej drogi jeszcze nie widziałam. Ale Helga cieszyła się bardzo, zjadła po drodze dużo żab. To chyba bocian nie pies...


Idąc na zbiory do lasu miałam jeszcze nadzieję na jagody i maliny, te niestety już się skończyły. Za to jeżyny ciągle jeszcze niedojrzałe. Tak jak borówka amerykańska w ogródku. Zawsze fascynuje mnie ten górski klimat. Nie wiedzieć czemu zawsze zapominam też, że jest tu inaczej niż w Krakowie. Co ciekawe w czwartek kupowałam na Kleparzu "górskie" śliwki węgierki. Ale to raczej nie z tych gór :), tutaj ciągle jeszcze zielone. I dobrze, śliwki to jednak oznaka jesieni...

Smacznego!

Dzień wolny. Śniadanie.

W wolny dzień można pozwolić sobie na nieco dłuższe przygotowywanie śniadania. W dzień wolny od rodziny (u mnie się to złożyło z dniem wolnym :) można pozwolić sobie na śniadanie nieco bardziej wykwintne. I naukę robienia jajek w koszulkach (ciągle nie bardzo mi to wychodzi). Gdy już opanuję tę sztukę to może jajka Benedict? W międzyczasie dzisiejszy przepis na wytrawne tosty z jajkiem z magazynu Gourmet.

TOSTY FRANCUSKIE Z PARMEZANEM ORAZ JAJKIEM W KOSZULCE
2 porcje

6 kawałków bagietki o grubości 2,5 cm
1 szklanka mleka
3 duże jajka
1/2 szklanki startego parmezanu
1 łyżka masła
2 łyżeczki octu z czerownego wina
1 łyżka oliwy z oliwek
2-3 szklanki dowolnych sałat - miałam w lodówce tylko szpinak i sałatę masłową :)
sól, pieprz

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni.

Małą formę żaroodporną posmaruj masłem, spód wyłóż kawałkami bagietki. Mleko wymieszaj z jajkiem, solą i pieprzem.Wylej na chleb, posyp parmezanem, odstaw na 15-30 minut, aż biagetna wchłonie płyn. Całość posyp odrobiną masła, wstaw do piekarnika i piecz przez 20-25 minut.

Pod koniec pieczenia zrób jaja w koszulkach. Sałaty wymieszaj octem winnym i oliwą, dopraw solą i pieprzem.

Gotowe tosty rozłóż na 2 talerze, dodaj sałatę, a wierzch połóż jajko. Podawaj od razu.


Smacznego i życzę miłego dnia!
Blog Widget by LinkWithin