BUŁKI MIODOWE
12 sztuk
1 i 1/2 (355ml) szklanki mleka
4 łyżki (55g) masła
1/4 szklanki (60ml) płynnego miodu
500g mąki pszennej chlebowej (około 4 szklanki)
2 i 1/4 łyżeczki suszonych drożdży
1 łyżeczka soli
dodatkowo: roztrzepane jajko lub lekko ubite białko do posmarowania; mak, sezam, parmezan do posypania (wedle uznania)
W małym rondelku doprowadź mleko do wrzenia, a następnie zdejmij z ognia. Do miski przelej miód i wrzuć masło. Zalej gorącym mlekiem i mieszaj dopóki masło całkowicie się rozpuści, a miód połączy się z mlekiem. Odstaw do ostygnięcia (do 45 stopni). Dodaj sól, drożdże oraz 1 szklankę mąki, dokładnie wymieszaj i odstaw na 15 minut by ciasto odpoczęło. Stopniowo dodawaj resztę mąki, do momentu, w którym ciasta nie będzie się już dało mieszać łyżką. Przełóż całość na blat i wyrabiaj przez 10 minut stopniowo podsypując pozostałą mąką. Ciasto nie powinno zbytnio kleić się do rąk, nie może jednak być zbyt twarde (być może nie zużyjesz całej mąki). Wyrobione ciasto posmaruj oliwą i przełóż do czystej miski do wyrośnięcia na 1 godzinę (szczelnie przykryte).
Wyrośnięte ciasto podziel na 12 części, z każdej uformuj kulę i pozostaw na blacie by odpoczęło (przykryte folią) przez 10 minut. Ciasto można pozostawić w tym kształcie (proste, okrągłe bułeczki) lub uformować w dowolny wzór. Uformowane bułki przełóż na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, przykryj luźno folią i odstaw do wyrośnięcia na kolejną godzinę.
Bułki miodowe
Dzisiaj upiekłam bułki, ponieważ nie mamy już w domu chleba, a A. zabrał mi samochód (najbliższa piekarnia jest 5 km stąd!). Są bardzo miękkie, puszyste i lekko słodkie. Wypiek pochodzi ze strony cookingbread i jest polecany jako pieczywo do obiadu. A że obiadu też dziś nie ma :), więc doskonale sprawdzają się w innych rolach. Swoją drogą to ciekawe: niby lodówka jest pełna, a tak naprawdę nie ma co jeść :).
9 komentarze:
Ale ładne kształty mają Twoje bułeczki!
Przepiękne te bułeczki !
o zdecydowanie piękne bułki
tekst z lodówką znam.... moja Córka zawsze marudzi, że pusta lodówka jak nie ma jej ulubionego sera...:) a bułeczki w zupełności wystarczyłyby nam zamiast obiadu...:)
ja bym wolała jedną Twoją bułkę od chocby pięci takich z piekarni.
Oj, znam to uczucie, kiedy tyle mamy pod ręką, a tak naprawdę nic, na co przyszłaby ochota. Straszne to jest.
A takie bułeczki, to na pewno smaczniejsze niż w piekarni. I dobrze, że auta nie było! Bo gdyby nie to, to te cudeńka by nie powstały. ;)
Pozdrawiam!
Mniam! Mi się nie chciało iść do sklepu, ale zostałam uratowana - w zamrażalniku czekało sobie zamrożone ćwierć chleba :)
Fajne takie różnorodne ;))
Do wyboru do koloru :)
aż ciekawe co powstanie dzisiaj :) samochodu dalej nie mam i w lodówce niewiele się zmienił...
Prześlij komentarz