Festiwal kuchni indyjskiej - ZAPROSZENIE

Witam :). Chciałam Wam zaprosić o wspólnego indyjskiego gotowania. Październik to czas idealny na tego typu kuchnię - nic tak nie przepędzi grypy i przeziębienia jak indyjskie przyprawy :). A tak na poważnie... Potrawy indyjskie to moje ulubione dania. Nie ogarnęłam ich jeszcze całkowicie, bo kraj to ogromny, a ilość smaków, dań i ich wariantów bardzo duża, ale chciałabym podzielić się z Wami swoją wiedzą na ten temat, poduczyć się u Was, a tych którzy jeszcze tej kuchni nie znają zachęcić - naprawdę warto! Mam nadzieję, że dołączycie tłumnie. Kuchnia indyjska ma tą wielką zaletę, że większość przypraw można już dostać w Polsce (sklepy typu Kuchnie Świata, Bomi, Alma i oczywiście Allegro), a jeśli czegoś zabraknie to nie będzie koniec świata. Jeśli czegoś nie znajdziecie lub zakup wyda Wam się jednorazowy, pomińcie lub zastąpcie czymś innym - bez sensu gromadzić rzeczy, których później nie użyjecie.

Zaproszenie do akcji znajdziecie też na Durszlaku, gdzie możecie zgłaszać swoje przepisy (jeśli nie posiadacie tam konta linki wyślijcie bezpośrednio do mnie: kokoko.blog@gmail.com - pod tym adresem odpowiem też chętnie na wszelkie pytania, mogę też Wam pomoc poszukać przepisu, jeśli coś indyjskiego kiedyś jedliście, chcielibyście to odtworzyć w domu, ale nie wiecie jak). Zapraszam gorąco!

Kuchnię indyjską charakteryzuje mnogość rozmaitych przypraw, ziół, warzyw i owoców oraz tradycje wegetariańskie. Ogromne zróżnicowanie etniczne oraz wiele regionów sprawiają, że pojęcie kuchnia indyjska jest bardzo ogólne i nieprecyzyjne. Indie stanowią konglomerat narodowościowy i mozaikę kulturową, ogromny wpływ na sposób odżywiania się wywołują tu także wierzenia religijne (i tak np. muzełmanie na zachodzie wprowadzili potrawy mięsne, podczas gdy wyznawcy hinduizmu na południu to wegetarianie). Kuchnia ta ewoluowała także na skutek interakcji z Mogołami czy brytyjskimi kolonizatorami. Zasadniczy podział wyróżnia jednak kuchnie południa i północy Indii. Dokładniej analizując na tradycyjną indyjską sztukę kulinarną składają się cztery podstawowe kuchnie, zlokalizowane tak jak cztery strony świata: południowa, północna, wschodnia i zachodnia. Zacznijmy więc od mapy :).

źródło: pl.wikipedia.org

W południowych Indiach, w stanach: Kerala i Tamil Nadu, przygotowywane potrawy mają wiele wspólnego z tymi, które spotkać możemy na Sri Lance: dużo tu mleczka i miąższu kokosowego. Podstawą wyżywienia jest ryż (chociaż w tym regionie nie uprawia się go zbyt wiele), stawiany zazwyczaj na środku stołu w towarzystwie różnego rodzaju sosów i curry. Wegetarianie przeważają w populacji tego regionu, dlatego wiele potraw opartych jest na ryżu i innych zbożach, tapioce, soczewicy, owocach i warzywach, choć część Hindusów w Kerala spożywa także ryby. Podobnie jak w całych Indiach przyprawy odgrywają tu ważną rolę, w tutejszej kuchni używa się cynamonu, kardamonu, imbiru, czerwonego i zielonego chilli, goździków, gałki muszkatołowej czosnku, kminu, kolendry, kurkumy, liści curry, tamandyrowca i wody różanej. Więcej o kuchni tego regionu wraz z linkami do stron z przepisami znajdziecie tu (Kerala) i tu (Tamil Nadu).

Kerala

Posuwając się dalej w kierunku północnym trafimy do stanów: Karnataka, Goa i Andhra Pradesh, gdzie ponownie ryż i mleczko kokosowe odgrywają ogromną rolę. Dosas oraz idlis są tu bardzo popularne. Wiele osób to wegetarianie, ale Goa będące przez długi czas kolonią portugalską wchłonęło wiele z tradycji kulinarnych Portugalczyków oraz ich religię, przez co znajdziemy tu także wołowinę, wieprzowinę, ryby, owoce morza i drób. Z kolei w Hajdarabadzie, stolicy Andhra Pradesh, spotkamy wielu muzełmanów i ich także nieco bardziej mięsne potrawy. Więcej o kuchni tego regionu znajdziecie tu (Karnataka), tu (Goa) i tu (Andhra Pradesh).

Hajdarabad

Stan Maharashtra otaczający miasto Mumbai (Bombaj) to miejsce, w którym znajdziemy dania z całych Indii. Lokalna kuchnia to jednak połączenie kilku społeczności, które dawno temu osiadły w tym regionie: Parsów, Zoroastrian (przybyłych z Persji, ich potrawy są mięsne i łagodne), Gujaratów i Marathów. Różnorodność smaków, aromatów i przypraw jest tutaj ogromna, podstawą pożywienia pozostaje jednak chleb i ryż. W kuchni tego regionu znajdziemy zarówno potrawy łagodne w smaku, jak i te bardzo ostre. Dużo tu potraw wegetariańskich, ale także dań przygotowywnych z kurczaka, baraniny, ryb i owoców morza. Więcej o kuchni tego regionu znajdziecie tu.

Bombaj

Na północ od Maharashtra leży Gujarat, gdzie tradycje wegetariańskie są bardzo silne, a kuchnia bardzo charakterystyczna: z reguły łagodna i zachowująca równowagę smaków słodkich, kwaśnych, słonych i delikatnie ostrych. Soczewica dodawana jest tutaj do pieczywa i deserów, a ilość płaskich chlebków (flatbreads) jest porażająca. Kuchnia Gujaratu to kuchnia sezonowa, dotyczy to zarówno warzyw i owców, jak i przypraw.

Gujarat

Dalej na północ znajduje się pustynny stan Radżastan, którego kuchnię determinowało wojenne życie mieszkańców oraz składniki dostępne w tym rejonie. Ponieważ woda jest tutaj najważniejsza, potrawy przygotowuje się głównie na mleku i ghee. Podstawą jest także mąka z grochu besan i z ciecierzycy, gdyż te warzywa dobrze rosną na tym suchym lądzie. Wiele ludzi prowadzi tu życie nomadów hodując owce, kozy i wielbłądy. Ich kuchnia jest bardzo prosta, ale smaczna i pomysłowa, a potrawy pozostają świeże przez wiele dni. Więcej o kuchni tego regionu znajdziecie tu.

Radżastan

Kuchnia Kaszmiru rozwijała się przez setki lat. Pierwsze wpływy wywierali tu hinduiści i buddyści, następnie najeźdźcy w terenów współczesnego Uzbekistanu, kultury środkowej Azji, Persji i Północnych Indii. Do najistotniejszych składników w kuchni Kaszmiru należy baranina (hoduje się tu ponad 30 gatunków owiec). Dużo tu potraw mięsnych, ale i wegetariańskich (tych nieco więcej), sosów na bazie jogurtu, oleju i przypraw. Ludność mieszkająca na wyższych terenach, w górach Ladakh i w Baltistanie, je raczej kasze, a nie ryż i zboża. Mieszkańcy, tak jak Tybetańczycy, podczas długich zimowych miesięcy opierają swą kuchnię na suszonych: owocach, mięsach i warzywach oraz herbacie i maśle. Więcej o kuchnie tego regionu znajdziecie tu.

Kaszmir

Na równinach północnych Indii od Pendżabu na zachodzie po Bengal na wschodzie, zboże rośnie bardzo dobrze i dlatego pieczywo typu chapatis (i inne flatbreads) jest tutaj podstawą pożywienia. Pieczywo podaje się gorące, rwie się je na kawałki i używa jako łyżek do wszelkie rodzaju potraw z soczewicy i curry. Mieszanki przypraw w tym rejonie często zawierają cynamon i kardamon, a w kuchni dużą rolę odgrywa jogurt. Jedną z głównych cech kuchni Pendżabu jest różnorodność potraw, które są zarówno mięsne, jak i wegetariańskie. Potrawy dostosowane są do sposobu życia rolników i zawierają więcej kalorii. Więcej o kuchni tego regionu znajdziecie tu.

Pendżab

Na wschód od Delhi rozciąga się Uttar Pradesh, na zachód Bihar, a na południe Madhya Pradesh. Te trzy stany są sercem kuchni Indii Północnych. Dzięki płynącej tu rzecze Ganges i jej dopływom, ziemie są żyzne i gęsto zaludnione. Na kuchnię tej części kraju duży wpływ wywarł islam. Muzułmańscy władcy z dynastii Wielkich Mogołów przez wiele wieków kształtowali przyzwyczajenia kulinarne ludności, takie jak unikanie spożywania wieprzowiny i skłonność do łagodniejszych potraw z powszechnym zastosowaniem kurczaka, baraniny i koziny. Na północy, gdzie przeważa uprawa pszenicy, podstawowym pożywieniem są chapatis. Do nieal każdego posiłku podaje się gotowaną soczewicę. Tutaj też powstały piece tandoor, obecnie używane w całych Indiach. Więcej o kuchni tego regionu znajdziecie tu (Uttar Pradesh) i tu (Bihar).

Delhi

Na wschód od Bihar leży Bengal Zachodni ze stolicą w Kalkucie. Podstawą kuchni tego rejonu są ryby, soczewica i ryż. Liczne rzeki, jeziora i stawy w tym stanie obfitują w wiele gatunków ryb, które Bengalczycy przygotowują na wiele sposobów: gotowane na parze, duszone z warzywami, z sosami na bazie gorczycy czy maku. Kuchnia bengalska znana jest ze swego subtelnego smaku, a także z cukierników i tworzonych przez nich deserów. Więcej o kuchni tego regionu znajdziecie tu.

Tygrys bengalski

Bogata i różnorodna kuchnia stanu Orissa opiera się głównie na lokalnych składnikach. Dania przyprawiane są tu subtelnie i delikatnie. Ryby i inne owoce morza (jak kraby i krewetki) są bardzo popularne, hoduje się tu także kurczaki i owce. Ludzie zamieszkujący ten stan bardzo lubią słodycze, więc na zakończenie każdego posiłku musi podany być deser. Więcej o kuchni tego regionu znajdziecie tu.

Orissa

Jak widzicie nie jest prawdą, że kuchnia indyjska musi być bardzo pikantna i że to tylko potrawy typu curry. Tak naprawdę każdy znajdzie tu coś dla siebie: potrawy wegetariańskie, ryby i owoce morza, baraninę, drób, a nawet wołowinę (na Goa). Wyróżnić można jednak pewne podstawowe składniki, takie jak: ryż, mąkę atta (razowa z pszenicy durum), nasiona roślin strączkowych (w tym soczewicę każdego rodzaju, ciecierzycę i groch). Większość potraw przygotowuje się na oleju roślinnym, chociaż w północnej i zachodniej części kraju bardzo popularny jest olej z orzeszków ziemnych, a na południu olej z gorczycy i olej kokosowy. W ostatnich latach coraz większą popularność zdobywają oleje słonecznikowy i sojowy, a ghee używa się znacznie mniej. Najważniejszymi i najczęściej stosowanymi przyprawami są: chilli, czarna gorczyca, kumin, kurkuma, kozieradka, asafoetida, imbir, kolendra i czosnek. Popularną mieszanką przypraw jest garam masala (mamy tu m.in. cynamon, kardamon i goździki). Używane są także liście cynamonu, kozieradki, kolendry i mięty. Wykorzystywanie liści i korzeniu curry jest typowe dla kuchni Indii Południowych. Desery przyprawia się kardamonem, szafranem, gałką muszkatołową i wodą różaną. /Więcej o przyprawach napiszę, gdy zaczniemy już akcję/

A na zakończenie tego długiego wywodu ciekawostka: jako pierwsza na kontynencie Ameryki Północnej pojawiła się kuchnia stanu Pendżab i do dziś pozostaje tam najbardziej rozpoznawana z takimi potrawami jak muttar paneer (curry z sera i groszku), aloo gobi (ziemniaki z kalafiorem) czy saag gosht (curry z baraniny i szpinaku). W dzisiejszych czasach najwięcej indyjskich restauracji poza granicami tego ogromnego kraju znajdziemy jednak w Wielkiej Brytanii, kraj ten można wręcz uznać za kolejny stan, ponieważ indyjskie dania tego rejonu są bardzo specyficzne, powstały w Europie i stamtąd rozprzestrzeniły się po świecie (być może nie wszyscy z Was wiedzą, że najbardziej rozpoznawalna indyjska potrawa, czyli Chicken Tikka Masala, powstała właśnie w Wielkiej Brytanii). Kuchnia indyjska jest popularna także w USA i Kanadzie oraz miesza się ze smakami południowo-wschodniej Azji (Malezja, Singapur, Filipiny, Indonezja, Wietnam) oraz Azji zachodniej (kraje arabskie).

Dzisiejszy post oczywiście to tylko ułamek obszernego tematu jakim jest kuchnia indyjska, mam nadzieję jednak, że jest choć trochę interesujący i że zachęci Was do poszukiwania swoich ulubionych potraw z tej części świata - naprawdę nawet największy sceptyk znajdzie tu coś dla siebie :). Tym którym niestraszne anglojęzyczne strony polecam doczytać sobie o poszczególnych regionach i typowych dla nich potrawach pod wskazanymi przeze mnie linkami.

ZAPRASZAM!

Dzień Jabłka. Szarlotka. Najprostsza.

Dziś Dzień Jabłka po raz czwarty organizowany przez Tatter. A więc szarlotka. Łatwa, szybka, prosta. Przepis pochodzi z książki Jeffrey'a Alforda i Naomi Duguid Home Baking, na którą polowałam od wielu miesięcy i w końcu sprowadziłam ją sobie aż z Kanady. Ta szarlotka to pierwszy przepis, idealny, może lekko banalny, ale cudowny w swojej prostocie i na pewno godny polecenia. Taka nasza klasyka widziana oczami dwójki Kanadyjczyków :).

SZARLOTKA NAJPROSTSZA
tortownica kwadratowa 25x25cm

ciasto
2 szklanki (280g) mąki pszennej
1/2 szklanki (125g) cukru
- u mnie 70g
170g masła
2 żółtka
3 łyżki kwaśnej śmietany
1-2 łyżki wody
1 łyżeczka skórki otartej z cytryny
nadzienie
1,8kg jabłek
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżeczki cynamonu
cukier do smaku - dodałam 50g
dodatkowo: bułka tarta, cukier puder

ciasto
Mąkę zmieszaj z cukrem, dodaj pokrojone na małe kawałki masło i skórkę cytrynową, zagnieć. Następnie dodaj żółtka i śmietanę oraz jeśli to konieczne odrobinę wody. Całość szybko wyrób, zawiń w folię spożywczą i wstaw do lodówki na czas przygotowywania nadzienia.

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Tortownicę posmaruj masłem i posyp bułką tartą.

nadzienie
Jabłka obierz i utrzyj na tarce o grubych oczkach, dodaj sok cytrynowy, cynamon i cukier do smaku. Odstaw na chwilę, a następnie wylej nadmiar soku, jeśli się pojawił.

Ciasto wyciągnij z lodówki i przekrój na pół. Jedną połówką wyłóż dno tortownicy (ja po prostu odrywam małe kawałki ciasta i rękoma wykładam spód, ale można też ciasto rozwałkować - musi być jednak lepiej zmrożone). Na spód rozłóż nadzienie (ja wcześniej oprószam dodatkowo bułką tartą, która wchłonie nadmiar soku), a na nadzienie kruszonkę z pozostałego ciasta
(można zetrzeć na tarce).

Całość wstaw do rozgrzanego piekarnika i piecz przez 1 godzinę, aż wierzch zabrązowi się.

Posyp cukrem pudrem i podawaj od razu na gorąco lub ciepło.

Smacznego!

Dżem śliwkowo-jabłkowy

Dziś przepis dla tych, którym tak jak mi nie chce się smażyć powideł (choć wszystko wskazuje na to, że i z nimi się zmierzę w tym roku). Ten dżem robi się szybko i łatwo - według mnie to połączenie musu jabłkowego i śliwek. Przepis wypatrzony w najnowszym Sweet Paul Magazine - nie należy mu jednak ufać bezgranicznie, mam kilka uwag, jako że zrobiłam już kilka słoików:

- JABŁKA: w zależności od tego jaką odmianę wybierzemy tak długo będziemy musieli smażyć dżem. Ja użyłam jabłek kwaśnych, antonówek i rubinów. Antonówki zmiękły bardzo szybko (15-20 minut) i zamieniły się w mus, rubiny trzeba było smażyć dość długo (40 minut) i część z nich nadal pozostała zwarta. Niezależnie od tego jakie jabłka wybierzecie, nigdy nie będzie to 8-10 minut.

- CUKIER: nie mam pojęcia jak smakowałby ten dżem z tak ogromną ilością cukru! W pierwszej partii użyłam połowy (250g), w kolejnych mniej (175g), a w dżemie, który został na użytek natychmiastowy (czyli nie do pasteryzacji) cukru jest u mnie jeszcze mniej. Najlepiej dosładzać do smaku.

- PRZYPRAWY KORZENNE: można użyć wszystkich jakie przyjdą Wam do głowy: cynamonu w laskach lub mielonego, wanilii, kardamonu, gałki muszkatołowej itp.

DŻEM ŚLIWKOWO-JABŁKOWY

450g śliwek - u mnie węgierki
450g jabłek
- użyłam kwaśnych odmian (Antonówka i Rubin)
3/4 szklanki wody
2 szklanki (500g) cukru - 150-250g maks! (najlepiej do smaku)
2 laski cynamonu - u mnie 1 łyżeczka cynamonu mielonego
1 laska wanilii, przekrojona na pół

Śliwki wypestkuj i pokrój na dość duże kawałki. Jabłka obierz, wytnij gniazda nasienne i pokrój w kostkę. Owoce przełóż do rondla, dodaj wodę, cynamon i wanilię. Doprowadź do wrzenia i gotuj na małym ogniu do momentu uzyskania pożądanej konsystencji (15-40 minut w zależności od odmiany jabłek). Pod koniec smażenia dodaj cukier, doprowadź do wrzenia i gotuj, aż cukier rozpuści się całkowicie. Włóż do wyparzonych/wypieczonych słoików. Przełóż do lodówki lub pasteryzuj w zależności od potrzeb.

Dżemy pasteryzowałam metodą piekarnikową, o której Bea pisała tutaj. W skrócie: umyte słoiki włożyłam do zimnego piekarnika, który rozgrzałam do 120 stopni i tak zostawiłam na 15 minut. Następnie do gorących słoików przełożyłam gorący dżem, z powrotem wsadziłam w piekarnik i w tej samej temperaturze piekłam 20 minut. Na końcu drzwiczki piekarnika uchyliłam i pozwoliłam dżemom wystygnąć w środku. Zobaczymy co z tego wyjdzie :).

Smacznego!

Śliwkowe semifreddo

Ostatnio u mnie głównie chleby i inne pieczywo (nadrabiam zaleglości :), ale przyrządzamy też różne inne rzeczy, np. semifreddo - czyli namiastkę lodów dla tych, którzy jak ja, nie mają jeszcze sorbeterii. To deser prosty i szybki w przygotowaniu, a efekt naprawdę jest niesamowity. Dziś wersja dla dorosłych, czyli śliwki z rumem (w oryginale jest brandy, ale rum pasuje tu doskonale). Idealnie się wpasowałam w pogodę, ponieważ dziś znów jest ciepło :). Przepis pochodzi z Australian Gourmet Traveller i jest naprawdę doskonały. Jeśli któreś z Was ma nieco więcej czasu polecam podawać ten deser z pieczonymi śliwkami.

ŚLIWKOWE SEMIFREDDO
6 porcji

200g śliwek (im ciemniejsze tym ładniejszy kolor będzie miał deser), wypestkowanych i pokrojonych w kostkę
170g cukru - u mnie 120g
60ml (4 łyżki brandy)
- użyłam rumu
1 laska cynamonu
1 jajko
2 żółtka
300ml śmietanki 30%

Śliwki, 60g cukru, 1 łyżkę brandy, cynamon i 2 łyżki wody umieść w rondelku i doprowadź do wrzenia. Gotuj na średnim ogniu przez 10 minut lub do momentu, w którym śliwki zmiękną. Odstaw do ostygnięcia, wyciągnij cynamon, a następnie zmiksuj i przetrzyj przez sito.

Na kuchence ustaw rondelek z wodą i doprowadź do wrzenia. Nad parującą wodą ustaw miskę z jajkiem, żółtkiem, pozostałym cukrem (dodałam tylko 60g) i resztą brandy. Ubijaj przez 7-8 minut lub do momentu, w którym uzyskasz gęsty i jasny krem. Gotową masę przełóż do kolejnej (zimnej) miski i kontynuuj ubijanie, aż krem całkowicie ostygnie. Śmietankę ubij i delikatnie wmieszaj w masę. Na końcu dodaj puree śliwkowe, wymieszaj (mniej lub bardziej, jak wolisz). Całość przelej do foremki (lub kilku mniejszych foremek) i wstaw do zamrażalnika na całą noc.

Smacznego!

Czerwony i zielony ryż po meksykańsku

Ryż jedzony w Meksyku to zazwyczaj odmiany średnioziarniste, azjatyckie, niepodobne do ryżu jedzonego w Hiszpanii. A to właśnie temu państwu Meksykanie zawdzięczają ryż, który kolonizatorzy przywieźli ze sobą z Filipin. To zboże obecnie uprawiane jest także w Meksyku, własna produkcja jest jednak niewystarczająca, dlatego ryż ciągle jest tu importowany.

Głównym celem jaki chcemy osiągnąć gotując ryż na sposób meksykański jest potrawa lekka, w której ziarna przepełnione są wyrazistym smakiem, ale ciągle suche - dania nie powinny mieć konsystencji zupy, ani być brejowate. Meksykanie w tym celu najpierw dość długo podsmażają ryż, a dopiero potem gotują wraz z dodatkami nadającymi smaku.

W Meksyku gotuje się ryż na 3 sposoby: czerwony, zielony i biały, przy czym czerwony jest najbardziej popularny. I chociaż wiele gospodyń dodaje do ziaren po prostu świeże, surowe pomidory i cebulę, podany dziś przeze mnie przepis rozpoczyna się od ugrilowania warzyw. Zabieg ten nadaje temu daniu nieco dymnego, przypalonego aromatu, choć nie wszystkim może się to podobać :). Etap ten można pominąć i użyć po prostu surowych produków.

Mniej popularny zielony ryż jest o wiele bardziej wyrazisty w smaku i według mnie smakuje doskonale. To idealny dodatek do grillowanych mięs czy warzyw. Zupełnie inny niż wszystko to co jedliście do tej pory :).

Przepisy pochodzą z książki Seductions of rice niezrównanych Jeffrey'a Alforda i Naomi Duguid.

CZERWONY RYŻ PO MEKSYKAŃSKU
6 porcji

2 szklanki średnio- lub długoziarnistego ryżu
2 średnie lub duże pomidory
1 mała cebula, pokrojona na ćwiartki
2 ząbki czosnku, nieobrane
3 łyżki oleju roślinnego
3 szklanki niezbyt słonego bulionu z kurczaka, bulionu warzywnego lub wody
2 łyżeczki soli
1 średnia marchewka, pokrojona w cienkie półplasterki lub ziarna z 1 ugotowanej kolby kukurydzy (opcjonalnie)
- pominęłam
dodatkowo: posiekane listki kolendry lub pietruszki (opcjonalnie, do podania)

Ryż dokładnie opłukaj kilkakrotnie do momentu, w którym woda pozostanie przejrzysta. Przełóż na sitko i odstaw do ocieknięcia na 10 minut.

W międzyczasie ugrilluj pomidory, cebulę i czosnek. W sezonie można to zrobić po prostu na ruszcie grilla. Poza sezonem warzywa należy opiec nad płomieniem kuchenki gazowej (jeśli takową posiadacie, warzywa w takim wypadku należy często i szybko obracać) lub na rozgrzanej, suchej patelni o grubym dnie lub na patelni grillowej. Warzywa powinny być ugrillowane dość mocno, z lekko czarną powierzchnią/skórką. Gotowe odstaw do ostygnięcia, pomidory i czosnek obierz, a następnie razem z cebulą zmiksuj na gładką pastę (powinieneś uzyskać 2 szklanki, jeśli jest mniej dodaj wody - ja dodaje płynnego puree pomidorowego).

W rondlu o grubym dnie rozgrzej olej, wrzuć ryż i smaż, mieszając od czasu do czasu, na średnim ogniu przez 10-12 minut, aż ryż stanie się złocisto-brązowy. Następnie dodaj warzywne puree i gorący bulion (lub wodę), doprowadź do wrzenia. Gotuj bez przykrycia przez 4-5 minut, następnie dopraw solą, dodaj marchewkę lub kukurydzę, jeśli używasz, szczelnie przykryj i gotuj na małym ogniu przez 10 minut. Po tym czasie ryż ściągnij z ognia i ciągle przykryty odstaw na 15-20 minut.

Gotowy ryż wymieszaj drewnianą łyżką i podawaj ze świeżymi ziołami.

ZIELONY RYŻ PO MEKSYKAŃSKU
6 porcji

2 szklanki średnio- lub długoziarnistego ryżu
450g niezbyt ostrych zielonych papryczek chilli (odmiany poblano, cubanelle, hungarian wax) - użyłam pepperoni
1 mała lub średnia cebula, drobno posiekana
1 ząbki czosnku, zmiażdżony
2 szklanki porwanych liści sałaty rzymskiej
1/2 szklanki liści pietruszki
3 łyżki oleju roślinnego
3 szklanki niezbyt słonego bulionu z kurczaka, bulionu warzywnego lub wody
2 łyżeczki soli
1/2 szklanki posiekanych liści kolendry

Ryż dokładnie opłukaj kilkakrotnie do momentu, w którym woda pozostanie przejrzysta. Przełóż na sitko i odstaw do ocieknięcia na 10 minut.

W międzyczasie ugrilluj papryczki. W sezonie można to zrobić po prostu na ruszcie grilla. Poza sezonem warzywa należy opiec nad płomieniem kuchenki gazowej (jeśli takową posiadacie, warzywa w takim wypadku należy często i szybko obracać) lub na rozgrzanej, suchej patelni o grubym dnie lub na patelni grillowej. Papryczki powinny być ugrillowane dość mocno i mieć czarną skórkę ze wszystkich stron. Gotowe odstaw do ostygnięcia, po czym przekrój i pozbądź się nasion oraz błon (skórki nie obieraj). Papryczki razem z cebulą, sałatą, czosnkiem i pietruszką zmiksuj na gładką pastę (powinieneś uzyskać 2 szklanki, jeśli jest mniej dodaj wody, a jeśli więcej zmniejsz ilość bulionu przy gotowaniu).

W rondlu o grubym dnie rozgrzej olej, wrzuć ryż i smaż, mieszając od czasu do czasu, na średnim ogniu przez 10-12 minut, aż ryż stanie się złocisto-brązowy. Następnie dodaj zielone puree i gorący bulion (lub wodę), doprowadź do wrzenia. Gotuj bez przykrycia przez 4-5 minut, następnie dopraw solą, szczelnie przykryj i gotuj na małym ogniu przez 10 minut. Po tym czasie ryż ściągnij z ognia i ciągle przykryty odstaw na 15-20 minut.

Do gotowego ryżu dodaj kolendrę i całość wymieszaj drewnianą łyżką. Podawaj od razu.

Oba rodzaje ryżu można spokojnie podgrzać dnia następnego, po prostu podsmażając na odrobinie oliwy. Taki smażony ryż doskonale smakuje z jajkiem sadzonym, świeżymi pomidorami i zieloną sałatą.

Smacznego!

Chleb kielecki - PPG zadanie numer 11

Kolejne, a zarazem pierwsze po wakacjach, zadanie Piekarni po Godzinach to chleb kielecki. Gdy tylko zobaczyłam przepis zaczęłam na nowo hodować zakwas (wygląd bochenka Tatter był dla mnie wielką mobilizacją). Było warto. Poza tym uświadomiłam sobie, że to pierwszy chleb z dodatkiem ziemniaków jaki upiekłam, co jest dość dziwne, ponieważ czasem taki chleb kupujemy (to znaczy lubimy). Ten chleb jest bardzo ciekawy - powstaje bez wody, a zaczyn robi się z maślanki i ziemniaków. Coś innego, warto więc spróbować.

CHLEB KIELECKI
1 bochenek

zaczyn
200g ugotowanych ziemniaków, przeciśniętych przez praskę
6 łyżek żytniego zakwasu razowego aktywnego, 130% hydracji
200g maślanki (lub zsiadłego mleka)
ciasto właściwe
zaczyn z dnia poprzedniego
200g mąki żytniej białej (lub średniej) - u mnie typ 720
300g białej pszennej mąki chlebowej wysokobiałkowej (np. Manitoby) - użyłam Manitoby, która o dziwo można kupić w Krakowie
1 łyżka soli

zaczyn
Ziemniaki wymieszaj z maślanką i zakwasem, szczelnie przykryj i odstaw na 12 godzin w temperaturze pokojowej.

ciasto właściwe
Do zaczynu z dnia poprzedniego dodaj obie mąki oraz sól i wyrób gładkie, odrobinę lepkie ciasto (13 minut; według rady Tatter jeśli używasz Manitoby wyrabiaj trochę dłużej). Przykryj i odstaw na 3 i 1/2 godziny; w tym czasie ciasto należy dwukrotnie złożyć. Następnie uformuj owalny bochenek i umieść go w koszu złączeniem do góry. Chleb wyrasta nieco ponad godzinę.

Piekarnik rozgrzej do 250 stopni.

Przed wsunięciem bochenka do pieca natnij wierzch. Piecz z parą przez 15 minut w 250 stopniach, po czym zmniejsz temperaturę do 200 stopni i dopiekaj przez kolejne 30 minut (ja w ostatnich 15 minutach pieczenia swój chleb przykryłam luźno folią aluminiową by się zbytnio nie przypiekł).

Chleb fermentował jak szalony i przed każdym złożeniem bardzo wyrastał. Ponieważ mój zakwas jest bardzo młody dodałam do ciasta właściwego odrobinę świeżych drożdży (kulkę wielkości orzecha laskowego), ale patrząc później jak rośnie trochę żałowałam, że nie dałam mu szansy bez tego dodatku. Następny będzie już czysto zakwasowy :). Niestety po przełożeniu do koszyczka chleb nie wyrastał już tak szybko (choć przyznam, że w domu spadła wtedy temperatura) i po czasie stwierdzam, że powinnam mu dać jeszcze parę minut, aby był większy i bardziej puszysty w środku. Dyskusja o czasie wyrastania trwała w naszym domu dość długo. A. twierdzi, że chleb z ziemniakami powinien być właśnie taki zwarty i ciężki. Ja się z nim nie zgadzam :). Gdy będę piec ten chleb po raz kolejny (a będę, ponieważ jest świetny, ale też chcę A. coś udowodnić :) potrzymam go w koszyczku nieco dłużej.

Smacznego!

Moje nowe dziecko

Rośnie :). Ma już 7 dni. Zastąpił poprzednika, który zniknął w otchłani odpływu jak niechciana złota rybka (nie z mojej ręki!). Długo przymierzałam się do nowego, bo poprzedni lubiłam mocno, a to co się lubi nie tak łatwo zastąpić. Mam nadzieję, że nie będzie zawodził. Dziś upiekłam na nim chleb kielecki z PPG (przepis wkrótce).

Nauczona doświadczeniem ten pewno ususzę, gdy tylko nabierze więcej mocy. Zakwas żytni wg Hamelmana. Przydatna instrukcja obrazkowa u
Liski, a dużo pożytecznych informacji w Piekarni po Godzinach.

Moje dzieci co prawda nie powstają z mąki razowej, lecz żytniej chlebowej, ponieważ tylko taką dysponuję i są przykładem, że i na słabszej mące da się co nieco wyhodować :).

Smacznego!

Chapatis/Rotis

Chapatis są banalnie proste i szybkie w przygotowaniu, a jednocześnie smakują niebywale dobrze. Ciasto składa się jedynie z mąki, wody i soli (opcjonalnie dodaje się olej lub ghee; nie jest to konieczne, ale sprawia, że ciasto łatwiej się formuje, a chlebki są bardziej miękkie), po czym rozwałkowane dość cienko smaży na płycie lub patelni. Kiedy już opanuje się sztukę ich robienia, przygotowanie 8 placków na śniadanie czy kolację zajmie nie więcej czasu niż zaparzenie dzbanka kawy lub herbaty (no prawie :).

Chapatis, w północnych Indiach i Pakistanie czasami znane jako Rotis, są uosobieniem Indii (zwłaszcza północnych). To prawdziwa podstawa pożywienia (tak jak i ryż) zarówno na wsi, jak i w miastach. Oryginalnie ciasto zagniata się z mąki atta (do kupienia np. na allegro 22zł/5kg i w sklepach z orientalną żywnością) - czyli razowej mąki z pszenicy durum. Attę można zastąpić mieszanką mąki pszennej chlebowej (2/3) i mąki pszennej razowej (odsianej, 1/3). Można też (jak radzą Alford i Duguid w swojej książce) użyć tylko przesianej mąki pszennej razowej. Polecam też przepis Gospodarnej Narzeczonej na
chapatis orkiszowe.

CHAPATIS
8-12 sztuk

2 szklanki mąki atta (o zamiennikach pisałam powyżej)
1 łyżeczka soli
1 szklanka ciepłej wody
1-2 łyżki oleju lub ghee
(opcjonalnie, ja dodaje 2 łyżki, wlewamy wtedy 1/4 szklanki wody mniej)

jeśli wyrabiasz ciasto ręcznie
W średniej misce wymieszaj mąkę z solą, dodaj olej (jeśli używasz), a następnie wodę i za pomocą drewnianej łyżki zmieszaj składniki na tyle na ile to możliwe. Całość przełóż na oprószony mąką blat i zagnieć gładkie ciasto (8-10 minut) - możliwe, że będziecie musieli dodać nieco więcej mąki (jeśli ciasto jest zbyt lepkie) lub wody (jeśli ciasto jest zbyt twarde i suche). Produkt gotowy powinien pozostać nieco kleisty.

jeśli wyrabiasz ciasto robotem typu Kitchen Aid
W misce wymieszaj mąkę z solą, dodaj olej, a następnie wodę i wyrabiaj na średniej prędkości przez kilka minut (tutaj tak samo jak powyżej, być może trzeba będzie dodać mąki lub wody). Ciasto przełóż na omączony blat i dodatkowo krótko zagnieć rękoma.

Wyrobione ciasto zawiń w folię spożywczą i odstaw na 30 minut do 12 godzin. Im wcześniej ciasto jest zrobione tym łatwiej się je później formuje, a gotowe chlebki są podobno później łatwiej trawione :).

Gotowe ciasto podziel na 8-12 części, z każdej uformuj kulę, ręce posyp mąką i rozpłaszcz kule między dłońmi. Przełóż na omączony blat i kolejno rozwałkuj chlebki w okręgi 18-20cm (8 sztuk) lub 12-14cm (12 sztuk). Wałkuj od środka ciasta na zewnątrz, lekko uderzając wałkiem w ciasto. Placków nie układaj na sobie - jeśli nie masz tak dużego blatu, rozwałkuj tylko połowę, a drugą dopiero gdy pierwsza partia będzie już usmażona.

Patelnię lub rondel o grubym dnie rozgrzej na średnim ogniu. Powierzchnię patelni lekko posmaruj szmatką lub papierem kuchennym nasączonym olejem. Gdy powierzchnia jest już gorąca, przełóż na nią chapati górną stroną na patelnię i smaż przez 10-15 sekund, po czym przełóż na drugą stronę. Smaż przez 1 minutę, następnie obróć z powrotem i smaż kolejną 1 minutę. Na tym etapie chapati powinno lekko nadmuchać się (większe lub mniejsze bąbelki z powietrzem). Gotowe chapati owiń czystą ściereczką i tak samo upiecz kolejne chlebki.

Chapatis mimo, że przepis jest prosty, a lista składników krótka, może być robione na wiele sposobów: miękkie lub chrupiące, cieńsze lub grubsze, większe lub mniejsze. Ja robię mniejsze, ale grubsze, miękkie (dzięki tłuszczowi w cieście) - coś podobnego do razowej tortilli :). Ale warto poszukać własnego sposobu.

A te lekko przypalone też da się zjeść. Poniżej Helga i jej chapatis :).

Chapatis pasują do każdej indyjskiej potrawy, można je także podawać na śniadanie. Jako przekąska pasują do salsy, można w nie też zawinąć różnorakie nadzienia (jak kebab). Wybór pozostawiam Wam.

Smacznego!

Makowe paluchy - PPG zadanie numer 10

Przygodę z Piekarnią po Godzinach zaczynam nieco późno, od zadania 10, ale lepiej tak niż wcale, czyż nie? :) I tak prosto i delikatnie na początek dziś paluchy makowe. Postaram się w miarę możliwości upiec i wcześniejsze propozycje, ale tak dużo tego: PPG, WP, blogowych i książkowych propozycji nieskończona wręcz ilość, że będzie ciężko, bardzo ciężko... własne pieczywo to harówka ;)

Przy tej okazji Tatter, margot i Polkę (oraz wszystkich innych wspólnie chleb pieczących) gorąco pozdrawiam i zgłaszam się gotowa do dalszych lekcji.

MAKOWE PALUCHY
5 sztuk

275g wody
4 łyżki płynnego miodu
500g białej pszennej mąki chlebowej
1 i 1/2 łyżeczki drożdży instant
2 łyżki mleka w proszku
2 łyżki miękkiego masła
2-3 łyżki niebieskiego maku
- u mnie 3 :)
1 łyżeczka soli
dodatkowo: 1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka

W dużej misce połącz wodę z miodem, dosyp mąkę i drożdże, całość wymieszaj. Dodaj resztę składników i gdy się połączą, zagnieć gładkie ciasto. Odstaw je na 1 godzinę do wyrośnięcia, a następnie podziel na 5 części, z każdej uformuj kulki i zostaw je na 15 minut pod przykryciem.
Z każdej kulki uformuj wałek (nieco krótszy od długości blachy do pieczenia - zrobiłam wałki na szerokość blachy) i ułóż je na naoliwionej (u mnie wyłożonej papierem do pieczenia) blasze złączeniami w dół. Odstaw do ponownego wyrośnięcia na około 45 minut.

Piekarnik rozgrzej do 200 stopni.

Każdy paluch posmaruj jajkiem roztrzepanym z mlekiem (użyłam tylko mleka), wstaw do pieca i piecz około 20 minut. Ostudź na kratce. Jak dla te paluchy mnie idealnie smakują tylko z masłem, nic więcej im nie potrzeba.

A dla wszystkich mieszczuchów poniżej Szczawnica we wrześniu :). Jedliśmy u Zosi czyli w restauracji zrewolucjonizowanej przez Martę Gessler - powiem tylko, że już tam nie wrócimy ;).

Smacznego!

Pizza - spód cienki plus sos od Polki

I choć tak naprawdę nasz ulubiony spód na pizzę już dawno został odnaleziony (wersja bez oliwy, która znajdziecie tutaj) to ciągle eksperymentujemy, ponieważ pizza to jedno z naszych ulubionych dań. Bywają eksperymenty mocno nieudane, jak próba z przepisu dołączonego niedawno do Gazety Wyborczej (dodatek Kuchnia Włoska) - ciasto o konsystencji betonu, fuj! I eksperymenty rewelacyjne, jak przepis znaleziony u Polki. Ciasto naprawdę cienkie i bardzo przyjemne. No i ten sos! Jeśli chodzi o sos to zawsze szłam na łatwiznę i mieszałam po prostu puree pomidorowe z ziołami. Ale wczoraj robiłam zwykłą margheritę, gdzie sos jest ważny, ponieważ brak tu innych smakowych dodatków. I sos od Polki polecam Wam bardzo gorąco! Jest rewelacyjny, dodaje pizzy mocnego charakteru. Do tego dobra, świeża mozzarella i czego potrzeba więcej? :)

PIZZA III
2 spody po 30cm każdy

150g ciepłej wody
1 łyżeczka suszonych drożdży
- użyłam 6g świeżych
275g mąki pszennej typu '00' lub pszennej chlebowej (można użyć zwykłej mąki pszennej)
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
1 łyżeczka miodu
1 łyżka oliwy z oliwek extra virgin

Jeśli używasz świeżych drożdży rozpuść je w 100g wody z odrobiną cukru i odstaw na 15 minut.

Mąkę przesiej do miski, dodaj drożdże (lub mieszankę drożdżową), pozostałą wodę, oliwę, miód, sól i pieprz. Całość wymieszaj, po czym zagnieć elastyczne i miękkie ciasto (zajmie to około 15 minut). Ciasto uformuj w kulę, włóż do miski lekko wysmarowanej oliwą, przykryj folią i odstaw do wyrośnięcia na 1-1,5 godziny (ciasto powinno co najmniej podwoić objętość). Po tym czasie ciasto przebij pięścią i podziel na dwie części (jeśli robisz tylko 1 pizze, drugą część ciasta można spokojnie zamrozić). Każdą z części rozciągnij za pomocą dłoni (lub wałka) na dwa koła o średnicy 30cm.

Spód pizzy ułóż na blasze do pieczenia (najlepsza jest taka z dziurkami) posmarowanej oliwą z oliwek lub olejem. Na cieście rozsmaruj sos pomidorowy, zostawiając czyste brzegi (około 1 cm), które posmaruj oliwą z oliwek lub olejem. Następnie rozłóż inne dodatki wedle uznania (u mnie dziś tylko mozzarella).

SOS POMIDOROWY DO PIZZY
400ml

4 szalotki
6 dużych ząbków czosnku
400g dojrzałych pomidorów
kilka gałązek świeżego tymianku
4 łyżki oliwy z oliwek
dwie szczypty cukru (może być brązowy)
1 puszka pomidorów w zalewie
sól
świeżo mielony czarny pieprz
szczypta płatków chilli
szczypta pieprzu cayenne

Na blasze ułóż umyte pomidory, obrane szalotki, nieobrane ząbki czosnku oraz gałązki tymianku.
Całość skrop oliwą z oliwek, posyp odrobiną cukru i upiecz w piekarniku (u mnie 150 stopni, termoobieg), aż skórka na pomidorach popęka i da się zdjąć palcami (ok. 15 minut). Upieczone warzywa ostudź.

Czosnek obierz z łupinek, pozbądź się gałązek tymianku (zostawiając listki - Polce gratuluje cierpliwości przy obieraniu tak małych listków, ja wrzuciłam całe gałązki :) i całość rozdrobnij w blenderze na purée. Przełóż do rondla o grubym dnie, dodaj pomidory z puszki i gotuj na małym ogniu, aż sos zmniejszy objętość o połowę (zajmie to 45-60 minut). Dopraw solą, pieprzem, pieprzem cayenne i płatkami chilli.

My pizzę pieczemy nieco inaczej niż Polka: w wyższej temperaturze (jeśli na kamieniu to 230 stopni, jeśli w formie to 210 stopni), na najniższej półce piekarnika, no i nie podpiekamy najpierw spodu. Pieczemy z grzałką dolna i termoobiegiem (grzałka górna wyłączona) - myślę, że takie ustawienie choć trochę przypomina warunki w piecu do pizzy opalanym drewnem. Tylko drzewnego aromatu brak...

Smacznego!

Sernik na spodzie z brownies

W poprzedni weekend miałam zrobić dla A. sernik na zimno z marsami, ale niestety nie udało się: było u nas dużo ludzi, przez co Róża stała się nieco marudna i nie miałam czasu dla kuchni. Po weekendzie z kolei zostało nam mnóstwo jajek, no i ten ser... Musiał więc powstać sernik pieczony. I tak oto moja wariacja na temat przepisu z Australian Women's Weekly. Podaje swoją wersję, tym razem bez oryginału, bo zmian było dużo. A te marsy, które zostały na pewno po prostu zjemy...

Sernik bardzo nam smakuje. Według mnie ma dobrze dobraną ilość cukru: nie jest za słodki (ani spód, ani masa serowa). Dobrze tu czuć dodaną w dużej ilości śmietanę. Dla A. to sernik tradycyjny, podobno taki robiła kiedyś jego mama :). I rzeczywiście jest w tym wypieku coś swojskiego. Polecam!

SERNIK NA SPODZIE Z BROWNIES
forma kwadratowa 19-22cm

spód
125g masła, w kawałkach
150g gorzkiej czekolady, w kawałkach
1 jajko
125g cukru
150g mąki pszennej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
masa serowa
500g sera śmietankowego
- używam sera Wieluń, ale nada się każdy ser z wiaderka
125g cukru
4 jajka
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
250ml śmietany 18%

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni. Formę posmaruj masłem i wyłóż papierem do pieczenia (dno i boki).

spód
Masło i czekoladę rozpuść gotując na małym ogniu w rondelku, odstaw do ostygnięcia. Jajko ubij z cukrem do momentu uzyskania kremowej konsystencji. Dodaj mieszankę czekoladową i mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia. Całość utrzyj mikserem na gładką masę. Brownie przełóż do przygotowanej formy, wyrównaj wierzch i piecz przez 10 minut.

masa serowa
Ser utrzyj z cukrem na gładką masę. Ciągle ucierając kolejno/pojedynczo dodawaj jajka. Następnie wmieszaj ekstrakt z wanilii, a na końcu śmietanę. Całość przełóż na przygotowany spód (może być ciągle bardzo ciepły, nie trzeba go specjalnie studzić) i piecz przez 30-40 minut (do momentu aż sernik się zetnie). Upieczone ciasto pozostaw w piekarniku z lekko uchylonymi drzwiczkami przez kolejne 30 minut. Ostudź dokładnie w temperaturze pokojowej, po czym przełóż do lodówki na minimum 3 godziny.

Podawaj przybrany świeżymi malinami (dziś nikomu nie chciało się jechać kupić :) lub posiekaną czekoladą.

Smacznego!

Bakłażany i cukinie alla Parmigiana

... czy też parmigiana di melanzane e zucchine :). Przepis Tessy z najnowszej Kuchni (wrzesień 2010) to propozycja na ciekawy i bardzo smaczny lunch. Warto korzystać z tych warzyw póki sezon trwa. U mnie z 1/3 przepisu - jedna osoba nie podołała :).

BAKŁAŻANY I CUKINIE ALLA PARMIGIANA
6 porcji

3 duże bakłażany (30-40dag każdy)
3 średnie cukinie
100g startego parmezanu
250g mozzarelli - śmiało można użyć więcej
sos pomidorowy
1 kg świeżych pomidorów
1 marchewka
2 łodygi selera naciowego
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
garść liści bazylii
1/2 natki pietruszki
3 łyżki oliwy
sól, pieprz

Bakłażany pokrój w plastry o grubości 1/2 cm, posyp solą, obciąż (np. dużą miską) i odstaw na 30 minut (ja swoich nie obciążałam, umieściłam za to w durszlaku), żeby puściły sok. Cukinie również pokrój na plastry o grubości 1/2 cm.

Przygotuj sos: pomidory i resztę warzyw pokrój na grube kawałki, włóż do garnka z ziołami w całości i oliwą. Gotuj na średnim ogniu przez 30 minut, następnie zmiksuj i dopraw do smaku.

Bakłażany opłucz i osusz. Połowę ugrilluj, a drugą usmaż na oleju. Podobnie postępuj z plastrami cukinii (ja całość lekko posmarowałam oliwą i grillowałam w piekarniku, 180 stopni, termoobieg). Na dno żaroodpornego naczynia wlej trochę sosu pomidorowego, ułóż na nim warstwę bakłażanów, znów skrop sosem, oprósz parmezanem i ułóż cienkie plasterki mozzarelli. Następnie kładź warstwę cukinii i tak dalej, aż wykorzystasz wszystkie składniki. Skończ warstwą sosu, mozzarellą i parmezanem.

Naczynie włóż do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 30 minut. Danie podawaj od razu.

Smacznego!

Chleb cynamonowy

Dziś u mnie chlebek, który całkiem niedawno zaprezentowała u siebie Ree na blogu The Pioneer Woman Cooks!. Gdy tylko go zobaczyłam wiedziałam, że będzie to następny wypiek jaki zrobię, gdy tylko znajdę czas. I nie zawiodłam się. Chleb ten posłużył mi dzielnie i na kolację, i na śniadanie. Jest wspaniały. Idealny dla tych, którzy lubią pieczywo na słodko. I cynamon. I bułeczki cynamonowe, ale chcieliby odmiany :). U Ree znajdziecie relację krok po kroku i wygląd chleba w oryginale, ja swój zaplotłam, wygląda więc nieco inaczej.

CHLEB CYNAMONOWY
1 bochenek

ciasto
1 szklanka (225ml) mleka
6 łyżek (75g) masła
2 łyżeczki suszonych drożdży
2 jajka
1/3 szklanki (75g) cukru
3 i 1/2 szklanki (500g) mąki pszennej
1 łyżeczka soli
nadzienie
2 łyżki roztopionego masła
1/3 szklanki (75g) cukru
2 łyżki cynamonu
dodatkowo: jajko roztrzepane z mlekiem do posmarowania

Masło roztop z mlekiem, podgrzej aż mieszanka będzie bardzo gorąca, ale nie doprowadzaj do wrzenia. Odstaw, a gdy nieco ostygnie (mleko powinno być ciągle bardzo ciepłe, ale nie gorące) dodaj drożdże. Całość wymieszaj i odstaw na 10 minut.

Jajka zmiksuj z cukrem, wlej do nich mieszankę masła/mleka/drożdży, zamieszaj. Stopniowo dodawaj mąkę zmieszaną z solą. Jeśli używasz miksera typu Kitchen Aid wyrabiaj ciasto przez 10 minut. Jeśli po tym czasie jest ciągle bardzo kleiste, dodaj 1/4 szklanki mąki i wyrabiaj kolejne 5 minut. Jeśli tak jak ja wyrabiasz ciasto ręcznie, rób to przez 10 minut w miarę potrzeby podsypując mąką. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne (wyrabiało się bardzo łatwo, miało konsystencję plasteliny).

Gotowe ciasto przełóż do naoliwionej miski (Ree swoją miskę najpierw podgrzewa wlewając do niej gorącą wodę), szczelnie przykryj folią spożywczą i odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 2 godziny.

Cukier zmieszaj z cynamonem. Formę posmaruj masłem.

Po tym czasie ciasto przełóż na blat i rozwałkuj w prostokąt o szerokości keksówki, której będziesz używać i długości 45-60cm. Cały prostokąt posmaruj dokładnie roztopionym masłem i posyp równomiernie mieszanką cukru i cynamonu. Zwiń w ciasny rulon i przełóż do natłuszczonej formy, luźno przykryj i odstaw na kolejne 2 godziny. /jak widać zrobiłam to nieco inaczej: po zwinięciu rulon przekroiłam wzdłuż na pół, po czym zaplotłam i taki przełożyłam do formy/

Piekarnik rozgrzej do 175 stopni.

Wyrośnięte ciasto posmaruj jajkiem roztrzepanym z mlekiem i piecz przez 40 minut na środkowym poziomie piekarnika (jeśli chleb zbyt szybko zabrązowia się przykryj go luźno folią aluminiową w połowie pieczenia).

Gotowy chleb cynamonowy wyciągnij z formy i odłóż na kratkę do ostygnięcia (jasne...). Chleb nadaje się także na tosty i grzanki różnego typu.

Gotowy chleb jadłam jeszcze ciepły po prostu z masłem. Idealnie pasuje do niego szklanka mleka. Mimo że to wypiek drożdżowy to następnego dnia (śniadanie) był ciągle w dość dobrej kondycji i nadawał się do zjedzenia. Nie mam niestety tostera by wypróbować go i w tej wersji :(. To świetny wypiek na słodkie śniadania i nie tylko. Polecam!

Smacznego!
Blog Widget by LinkWithin